Forum dla fanów Keiry Knightley - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Away from the sun
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna -> Wasza twórczość / Biblioteka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 22:22, 04 Gru 2009


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Wiadomo, że tak. Wszyscy tak perfidnie to robią ;D ^^
No to, Chelsea, coś mi się wydaje, że się naklikasz w tą klawiaturę, pisząc dalej Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Pią 22:24, 04 Gru 2009


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

nie no to juz mam dawno napisane ;D jak pisałam tam kiedys na początku to FF z poczatku tego roku tylko tak wam dziele zeby wam sie wygodniej czytało .
chyba jakos w ferie to pisałam jak mi sie nudziło. miałam nawet w planach pisac dalej tak zeby wplątać Liz w watki z sagi ale juz skonczyła mi sie wena i chota na pisanie ;D wiecie słomiany zapał xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 22:30, 04 Gru 2009


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Hm, skąd ja taki znam, zastanówmy się? Very Happy
Ale weź, jakby Ci się znowu zachciało to połączenie tego, co Ty wymyśliłaś z całą Sagą byłoby świetne.
Ale jak jest dalej, to tylko się cieszyć xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Pią 22:34, 04 Gru 2009


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

nie no miałam nawet pomysł na Liz w całej sadze ;D gdzie ją tam wepchnąc xD ale jakos mi sie nie chce pisac xDDD

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 22:40, 04 Gru 2009


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Eej, zbierz się w sobie i napisz Very Happy
Pomysł to jest podstawa, cała reszta to pikuś. A nawet Pan Pikuś, noo xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Pią 22:44, 04 Gru 2009


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

dla mnie jest gorsze pisane xD bo to troszke czasu zajmuje i mi zawsze słów brakuje xD co prawda teraz jestem chora ale i tak jakos nie chce mi sie... leń ze mnie ;D

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 22:53, 04 Gru 2009


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

No chyba że tak.
Uuch, lenistwo to straszna sprawa, nie ma co Very Happy
Ale może spróbuuuj? xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Pią 22:55, 04 Gru 2009


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

zobacze moze w święta jak bede u rodiznki sie nudzic to cos popisze ale nie obiecuje ;D

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 22:58, 04 Gru 2009


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

No, ale to zawsze coś Very Happy
Mam nadzieję, że popiszesz xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muse.
Jedwab
PostWysłany: Sob 16:39, 05 Gru 2009


Dołączył: 05 Sie 2009

Posty: 4922
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: moulin rouge

Eeeeeeeeeeeeeeeej Very Happy !
Dawaj dalej, szybko, bo ja chce wiedzieć co dalej xD !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Sob 17:11, 05 Gru 2009


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

Cytat:
Nagle jego serce się zatrzymało. Sparaliżował mnie strach. Myśli przelatywały mi w głowie z prędkością światła. Zaczęłam robić mu masaż....i... jedno słabe uderzenie... drugie... W tym samym momencie wzięłam go delikatnie na ręce i jak najszybciej tylko mogłam pobiegłam na ranczo. Nie byłam wstanie go przemienić. Tak bardzo tego chciałam. Przez kilka sekund byłam największa egoistką na świecie. Tak nie wiele brakowało. Carlisle zajął się nim. Był w bardzo ciężkim stanie. Cały czas nad nim czuwałam wraz z Emmą.
-Liz ... dziękuje....
-To moja wina... powinnam bardziej uważać. W ogóle nie powinnam być w waszym życiu.
- Charlie za bardzo cie kocha,żeby z ciebie zrezygnować.
-Nie nic nie mów. Mam tylko jedną prośbę. Jeżeli jego stan się pogorszy.. wiesz co musisz zrobić.
-Ale..
-Nie proszę. Nic nie mów.
Nie musiałam spełnić tej prośby.Przynajmniej teraz, Charles z tygodniami czuł się lepiej. Ja jednak nie mogłam pozbyć się uczucia czy na pewno dobrze postąpiłam w lesie.
Z Charliem nie poruszaliśmy tego tematu.
Po kilku kolejnych latach przenieśliśmy się do Denver, a potem do Buffalo w stanie Wyoming. Jak zawsze udawaliśmy przyrodnie rodzeństwo. Od czasu mojej przemiany używałam nazwiska Cullen. Mijały kolejne lata i dziwnie było mi patrzeć na siebie w lustrze. Zupełnie się nie zmieniłam. Ciągle miałam 20 lat. Większość wolnego czasu spędzałam na czytaniu książek. Patrzyłam jak świat dokoła mnie się zmienia.
Zbliżały się 50 urodziny Charlesa. Patrząc na niego widziałam, że czas biegnie nie ubłaganie. W wielu miejscach miał już siwe włosy i przybyło mu trochę zmarszczek. Skórę miał nieco wysuszoną. Jedynie oczy miał takie same.
Był letni kwietniowy poranek kiedy się zjawiliśmy z Carlisle. Przywitali nas Charlie i Emma. Ich córki, Elizabeth nie było. Miała już 18 lat i wyjechała do szkoły dla dziewcząt w Houston. Nigdy jej nie zdradziliśmy mojej tajemnicy. Dlatego też ostatni raz widziałam się z nią jak miała 6 lat.
Nie świętowaliśmy specjalnie urodzin. Emma przygotowała tort i wynajęła fotografia, żeby zrobił nam pamiątkowe zdjęcie. Charlie nie lubił obchodzić urodzin ze względu na mnie. Chciał cały czas być młody i pełny sił, żeby nigdy mnie nie zostawić. Oboje udawaliśmy, że nic się nie zmienia. Przez ostatnie 20 lat żyłam jego życiem. Przy nim mogłam się czuć jak człowiek i niczego nie udawać.
Po południu spędzonym w czwórkę poszliśmy z Charliem na ganek przed wejściem i rozsialiśmy się w naszych bujanych fotelach.
- Starzeję się. Teraz to wyglądamy jak ojciec z córką – zaśmiał się.
- Oj Ty mój kochany staruszku. – uśmiechnęłam się szeroko.
-Oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili jednak Charlie spoważniał.
- Liz, myślisz, że zrobiliśmy dobrze?
-Co masz na myśli? – zapytałam, choć wiedziałam dobrze do czego zmierza.
-Chodzi mi o to czy nie popełniliśmy błędu wtedy na polanie, żeby mnie nie zmieniać? i że nie zrobiłaś tego kiedy nas zaatakowano...
-Nie, Charlie jest dobrze. Jest tak jak powinno być.
-Ja czasem myślę, że jednak podjęliśmy złą decyzje. Ty podjęłaś. Gdyby to ode mnie zależało wyglądałoby to teraz zupełnie inaczej.
Milczałam przez dłuższa chwilę.
-Liz?
-Tak?
-Ty też tak myślisz, prawda?
-Nie. Myślę, że dobrze zrobiliśmy. Masz kochająca rodzinę, z którą jest ci dane przeżyć życie i to się tylko liczy.
-A gdybym nie miał rodziny?
- Proszę...
- Zrobiłabyś to. Przekonałbym Cie na pewno. A tak masz ten jeden argument.
-Nie tylko ten jeden.
- Inne nie mają znaczenia.- milczałam. Bo co mogłam mu odpowiedzieć? ze serce mi się łamie na samą myśl życia bez niego...
-Czas mija, jestem coraz starszy. Nie długo nie będę mógł się nawet sam ruszyć...
-Będę przy Tobie.
-Wiem, że będziesz, ale mnie już potem nie będzie.
-Och, Charlie masz jeszcze przed sobą wiele lat.
-Ty masz przed sobą wieczność.
-Nooo tak. Troszkę to przerażające...
-Ech... nie dam rady Cię przekonać?
-Do czego?
-Dobrze wiesz.
-Żartujesz? Chciałbyś być 50letnim wampirem?
-No wiesz troszkę bym wyładniał po przemianie, nie? – puścił mi oczko.
-Oj te twoje pomysły. – zaśmiałam się.
-Wiem, teraz już jest za późno, ale wiesz już nigdy nie pozbędę się tego uczucia...
-Będzie dobrze. - chciałam mu powiedzieć, że tylko dzięki niemu czuje się dobrze i zaakceptowałam swój los. Wiedziałam jednak, że się zmartwi., że gotów był sobie zrobić krzywdę,żeby tylko mnie zmusić to ostateczności.
Siedzieliśmy jeszcze tak kilka godzin dopóki Charles nie poczuł się zmęczony. Ja starałam sie odpędzić myśli o tym co mnie czeka potem... co zrobię kiedy go już nie będzie. Po dwóch tygodniach spędzonych u niego wyjechaliśmy. Jego córka miała wrócić na trochę do domu. Po kilku latach coraz rzadziej bywała w domu, aż w 1897 roku wyszła za mąż i zamieszkała w Luizjanie. Od tego czasu odwiedzałam Charlesa i Emme jeszcze częściej. W ciągu kolejnych lat przenosiliśmy się z Carlisle do Boise w Idaho, Ainsworth w Nebrasce, Cedra Rapids w Iowa , a w 1916 roku zamieszkaliśmy w Chicago.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Sob 18:38, 05 Gru 2009


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

O ludzie, no to mnie zaskoczyłaś Very Happy
A już myślałam, że go zmieni.
Ale takie zaskoczenia to dobra sprawa jest, nie ma co xD
Kurczę, coraz bardziej mi się to podoba. Dawaj więcej ;D ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Muse.
Jedwab
PostWysłany: Nie 13:59, 06 Gru 2009


Dołączył: 05 Sie 2009

Posty: 4922
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: moulin rouge

Ej, przecież ona o mało co go nie zmieniła Very Happy !
Jeeej.
Wrzucaj następne części Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Nie 15:00, 06 Gru 2009


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

no dobra i to juz ostatnia czesc xDD przetrwałyscie ;D

Cytat:
Jeszcze będąc w Nebrasce odwiedzili nas znajomi Carlisle. Byli to Denalczycy, Eleazar i Carmen. Były to pierwsze wampiry, które poznałam. Niezbyt byłam zadowolona z ich obecności. Starałam się mieć jak najmniej do czynienia z wampirzym światem.Cały czas trzymałam się na uboczu,starając nie zwracać na siebie uwagi, ale było widać, że Eleazar był moją osoba zainteresowany.Jednak odważył się podejść do mnie dopiero po kilku dniach.
-Jesteś silniejsza niż inne wampiry. Mogłabyś spokojnie pokonać kilku najsilniejszych naraz – zamyślił się na moment – Może to nie tylko siła fizyczna jest Twoim darem...
-Jakim darem?
-Eleazar ma dar widzenia umiejętności, które posiadają inni – odpowiedział Carlisle.
-Widzę, że nie zdajesz sobie sprawy ze swojego talentu. Jesteś nadzwyczaj silna i sądzę, że może umiałbyś stawiać opór i innym zdolnościom.
-Co masz na myśli ?
-Myślę, że umiałbyś tez nie dopuścić do ataku na swój umysł.Wampiry posiadają różne zdolności Elizabeth, także takie które potrafią ranić. Nie umiem nazwać Twoje daru, ale jest on związany z siłą.
-Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała się o tym przekonać. Jakoś nie mam najmniejszej ochoty sprawdzać swoje...ehm daru.
- Liz już raz pokonała dwa wampiry. W tym jednego nowonarodzonego,który jak wiadomo jest na początku silniejszy. Nie miała żadnego doświadczenia w walce - wtrącił Carlisle.
-Nie mówmy o tym.. dobrze?
-Taaak. Nie dziwie się, że nie miała żadnego problemu z pokonaniem ich. Jako człowiek musiałaś być bardzo silna osobowością z mocnym charakterem. Teraz te cechy się uwydatniły.
-Tak, rozumiem będę mogła teraz robić za ochroniarza... -prychnęłam. Wcale nie było mi do śmiechu.
Eleazar uśmiechnął się tylko lekko i wrócił do rozmowy z Carlisle. Kiedy wyjechali bardzo się ucieszyłam. Mimo, że byli bardzo mili nie chciałam przebywać wśród wampirów.

Lata mijały, a Charlie stawał się coraz starszy. Powoli zaczął mnie ogarniać strach, o którym starałam się nie myśleć i zapomnieć.
W 1917 roku, po kilku miesiącach choroby, zmarła Emma. Charles bardzo to przeżył. Miła już 74 lata. Do tej pory udawaliśmy, że nic się nie zmienia. Nawet mimo tego, że wyglądaliśmy już jak dziadek z wnuczką. Dopiero jednak z jej śmiercią uświadomiliśmy sobie, że już niewiele czasu nam pozostało. Siedzieliśmy teraz w pustym domu na jego ranczo.
-Ech, zazdroszczę Ci... wszystko mnie boli - przeciągnął się w fotelu.
-Pomóc Ci?
-Nie Liz, jestem stary, ale mam siłę o siebie zadbać - jak zwykle był uparty.
Przez długi czas nic nie mówiliśmy. Patrzyłam na człowieka w fotelu, który miał siwe włosy, lekką siwą brodę, twarz pokrytą zmarszczkami i wystający brzuszek. Tylko po oczach można było poznać, że to mój Charlie. Ja za to cały czas byłam taka sama. Ile to ja bym dała, żeby wyglądać jak on i nie martwic się tym, co będzie ze mną potem...
- Liz?
- Tak?
- Przyrzeknij mi coś.
- Tak?
- Nie będziesz długo po mnie płakać...tzn. wiesz, długo tego rozpamiętywać – przypomniało mu się chyba, że nie mogę tego robić.
- Charles...
- Nie, zaczekaj. Znam Cię i nie chce żebyś kolejne 1000 lat cierpiała przeze mnie.I nie waż się robić żadnych głupot.Całe szczęście nikt Ci nawet nie możne zrobić krzywdy.
- Postaram się. – skłamałam.Jaką ironią było,że nie wystarczy,że jestem wampirem to jeszcze nadzwyczaj silnym...
- To mi nie wystarcza. Masz przysiądź na naszą przyjaźń.
-Nie mogę.
-Elizabeth! Jeżeli mam umrzeć w spokoju, musisz mi to przysiądź
-Dam sobie radę. Nie musisz się martwic. Mam przecież Carlisle.
-Tak wiem, ale to może nie wystarczać.To na pewno nie wystarczy... wiedziałem,że tak będzie.
-Musi.
-Nawet nie wiem jak bardzo bym chciał móc zostać z Tobą.
-Wiem, ale nie mówimy już o tym. Proszę Cię.
Tego wieczora unikałam jakichkolwiek rozmów z nim.
Od tego dnia praktycznie cały czas byłam u Charliego, odwiedzając tym razem Carlisle.
Podczas jednej z takich wizyt w 1918 roku dowiedziałam się, że od teraz nie będziemy już sami. Weszłam do pokoju na górze, który stał zawsze pusty i zobaczyłam na łóżku młodego mężczyznę. Miał co najwyżej 18 lat. Jego przemiana dobiegała końca. Był bardzo przystojny i miał kasztanowe włosy.
-Nazywa się Edward Masen.- zaczął Carlisle. - Wiesz, że w mieście panuje epidemia hiszpańskiej grypy. Jego rodzice zmarli. Jego matka, Elizabeth przed śmiercią poprosiła mnie, żeby za wszelką cenę postarał się go uratować. Żadne leki nie pomagały. Umierał.
-Więc przemieniłeś go...
-Tak.
-Miałem wiele wątpliwości. – widać było, że zmaga się z własnym sumieniem.
-To nie jest już ważne. Teraz trzeba się nim zaopiekować.
Zostałam przy nim aż się ocknął . Był dość spokojny. Patrząc na niego pomyślałam, że może to i lepiej, że przeżył i teraz będzie miał nas. Zostawiłam go z Carlisle, który musiał mu wszystko wytłumaczyć. Chłopak jednak wiedział co powie Carlisle zanim wypowiedział te słowa. Zdziwiłam się i wróciłam do nich.
- O co chodzi?Czytasz w myślach? - zapytałam
- Nie wiem. Chyba tak, ale nie mam pojęcia skąd to się wzięło.
- Moje też słyszysz?
- Tak.
Zdenerwowałam się. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałam było to, żeby ktoś znał moje myśli i uczucia.Szczególnie w nadchodzącym czasie. Zaczęłam żałować tego ,że tak szybko przyjęłam wiadomość o nowym członku naszej rodziny. Przypomniałam sobie wtedy jednak słowa Eleazara.Może nie tylko jestem silna fizycznie. Postanowiłam spróbować, tyle że nie wiedziałam jak mam zablokować jego dar.Jak zrobić to,że nie czytał mi w myślach.
- Kim jest Eleazar? –zapytał.
- Przyjacielem - odpowiedział Carlisle. Wiedział, że musiałam o nim pomyśleć.
Przeprowadziliśmy się do Milwaukee. Na początku starałam się nie myśleć o wielu rzeczach. Strasznie denerwował mnie, że wiedział co zaraz powiem, ale mimo to bardzo go lubiłam. Czasem sobie myślałam, że pojawił się, żeby pomóc mi przetrwać stratę Charliego.Choć nigdy go nie zastąpi nawet po części to cieszyłam się, ze się pojawił. Po kilku miesiącach udało mi się ukrywać częściowo moje myśli, ale nie wiedziałam jak to robię.Nie miałam pojęcia od czego to zależy Z czasem udawało mi się to coraz lepiej. Edward słyszał tylko te myśli, które sama chciałam mu przekazać. Bardzo się ucieszyłam. Wolałam z nim rozmawiać normalnie. Współczułam Carlisle, że nie może niczego przed nim ukryć. Edward też czuł się tym skrępowany i zawsze udawał, że niby nic nie słyszy.
Kiedy byłam u Charliego opowiadałam mu o moim nowym „bracie”. Charlie się cieszył i chyba pomyślał o tym samym, co ja. Edward mógłby chociaż w małym stopniu pomóc mi przetrwać to co nadchodziło już nieuchornnie...Okłamywanie samej siebie troszkę pomagało. Do czasu.
Na początku 1920 roku Charles znacznie gorzej się poczuł. Carlisle stwierdził, że ma zapalenie płuc i małe szanse na przeżycie w jego wieku. Minęło kilka tygodni zanim to do mnie doszło. Opiekowałam się nim nie pokazując mojego strachu. Pewnego lutowego dnia zaczęliśmy wspominać. Rozmawialiśmy o wszystkich chwilach spędzonych w South Jasmine.Pielęgnowałam te wspomnienia,żeby były bardzo wyraźne. Także tych, które spędzaliśmy na ranczo. Jego serce biło coraz słabiej. myślałam, że moje zaraz rozsypie się na miliony kawałków.
-Liz. – powiedział bardzo cicho. Nie miał już siły.
-Tak?
-W szyfladzie jest coś dla ciebie.
- Tak?.Co to jest?
-Pamiątka.- były tam wszystkie nasze zdjęcie, które zrobiliśmy przez całego jego życie. Moje listy i różne małe drobiazgi, jak jego ulubiony scyzoryk.
-Masz się teraz temu dobrze przyjrzeć, a potem schować gdzieś głęboko do szafy. Z resztą rzeczy, które Ci będą mnie przypominać masz zrobić to samo. Słyszysz? Masz być ślina.
-Będę. – gdybym mogła nie przestawałabym płakać, moje serce biłoby jak opętane a ja najchętniej przestałabym oddychać.
Złapał mnie za rękę i patrzył na mnie.Cisza, Tylko słabe bicie jego serca. Nigdy nie wyobrażałam sobie tej chwili. Nie dopuszczałam jej do swojej głowy.
-Kocham Cię, Charlie – nachyliłam się i przytuliłam się lekko do niego.
-Ja Ciebie też. Zawsze wiedzieliśmy, że ta chwila nastąpi. Teraz już nic nie możemy zmienić.
-Tyle, że ja nigdy nie byłam na to przygotowana.
-Musimy się pożegnać Liz...
-Nie...ja nie mogę. - byłam taka słaba. Przez całe jego życie to on nie mógł się pogodzić z nadejściem tej chwili, a teraz ja nie potrafiłam pozwolić mu odejść, Nie mógł. Przecież nie mógł mnie zostawić. Po prostu nie mógł....
Łzy popłynęły mu po policzkach.
-To już koniec.
Mój umysł jakby stanął. Żadne myśli nie dochodziły do mnie.Rozpacz i złość.Za swoją głupotę. Jak mogłam go nie zmienić. jak mogłam być tak głupia.
-Liz, dasz radę. Będę czuwał nad Tobą .Zawsze już będę z Tobą.
-To... To nie powinno tak być! Powinnam też umrzeć... !!!
-Spokojnie - pogłaskał mnie po włosach – Pamiętaj, że zawsze będę częścią Ciebie.
Coś nim wzdrygało, jego serce nagle stanęło. Próbowałam jeszcze coś zrobić... , ale to już nie pomogło. On odszedł.
Mój świat się zatrzymał.Pozostała PUSTKA.

Leżałam tak jeszcze koło niego kilka godzin. Wysłałam wiadomość o jego śmierci jego córce i miejscowemu pastorowi, który natychmiast przyjechał.
Tego dnia straciłam większą część siebie. Ludzką część. Nie mogłabym być już Elizabeth Turner. Nie potrafiłam. On jeden trzymał mnie przy dawnym życiu, które tak kochałam. Z jego odejściem pozostaje tylko Elizabeth Cullen – wampir. Teraz czeka mnie tylko wieczność. Wieczność w samotności i tęsknocie za moim życiem, za Charlesem, za South Jasmine. Carlisle dał mi szanse przeżycia tych wszystkich chwil z moim najlepszym przyjacielem, ale dał mi coś jeszcze, coś czego nie chciałam – nieśmiertelność.
Wróciłam do Milwaukee. Kiedy weszłam do domu nikt na mnie nie patrzył, a przynajmniej starali się. Zaczęłam blokować swoje myśli, żeby Edward nie mógł usłyszeć ich. Nie chciałam zdradzać swojego bólu, a może nie miałam nic do pokazania... Nie czułam nic. Ból stał się częścią mnie. Czymś nie rozerwalnym ze mną.
- Elizabeth. – zawołał Carlisle kiedy stałam już na schodach. Spojrzałam na niego.Chciał coś powiedzieć , ale mnie już nie było. Nie było mnie tam od samego początku.

Miał oczy pełne troski.Edward również .Nie wierzyłam, że moja rozpacz kiedyś zniknie.
Spakowałam się i wyjechałam do Charleston. Pierwszy raz od mojej przemiany. Stwierdziłam, że pomoże mi tylko samotność, a raczej oswojenie się z nią. Będzie mi ona towarzyszyć przez wieczność, która jest mi pisana.





wieeem. ckliwe mi to wyszło xDDD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chelsea dnia Nie 15:46, 06 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Nie 15:39, 06 Gru 2009


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Chelsea napisał:
Cytat:
Spojrzałam na niego.Chciał coś powiedzieć, ale mnie już nie było. Nie było mnie tam od samego początku.


To było genialne zdanie. Aaach.
W ogóle, Chelsea, to nie może być ostatnia część! Very Happy
Ja żądam więcej, bo naprawdę mi się podoba.
Szkoda tylko biednego Charliego, noo. Że umarł.
Tego się nie spodziewałam, nie ma co Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna -> Wasza twórczość / Biblioteka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin