Forum dla fanów Keiry Knightley - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Never Let Me Go
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna -> Filmy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 19:39, 07 Sty 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Jeśli masz rację, to uważam to za bezsens. Zmieniać stronę z powodu sylwestra? Litości.

Poza tym, - Best Film, Actor, Actress i Screenplay? Wreszcie ktoś sięgnął po rozum do głowy i zrozumiał, co i kogo należy nominować! Żeby się to jeszcze przełożyło na nagrodę. Ale nawet, jeśli się nie uda - zawsze dostrzegam rażący postęp Very Happy
Waham się, czy kibicować Keirze, czy Carey, bo obydwie są świetne, ale niech będzie, że kibicuję im obu w takim samym stopniu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
saratoga
Debiutant
PostWysłany: Czw 16:30, 20 Sty 2011


Dołączył: 26 Lis 2009

Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ja sobie dopiero teraz ściągnełam ten film i zamierzam jutro obejrzec Smile Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Czw 16:49, 20 Sty 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

To oglądaj i podziel się wrażeniami, bo ja też nie wytrzymałam i oglądnęłam gdzieś w zeszłym tygodniu i uważam, że jest fenomenalny Wink

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Pią 11:45, 21 Sty 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

To jak będziecie dziewczyny wypowiadały się na temat filmu to napiszcie u góry spoiler lub coś w tym stylu, bo ja mam zamiar obejrzeć film dopiero w kinie i nie chciałabym znać wszystkich szczegółów przed obejrzeniem NLMG.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 22:20, 21 Sty 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Więc ja na razie wstrzymam się od komentarza, bo nie chciałabym wam zepsuć oglądania. Już wystarczy, że mnie nic nie zaskoczyło, bo czytałam książkę Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Nie 18:49, 23 Sty 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

A książka jest warta przeczytania? Bo zastanawiałam się czy jej nie przeczytać. Chciałam jeszcze London Boulevard przeczytać, ale nie umiem jej znaleźć. Pewnie będę musiała się wybrać do Gliwic Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Nie 19:51, 23 Sty 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

"London Boulevard" jest oparty na książce? Teraz to mnie zaskoczyłaś Very Happy
Co do NLMG, moim zdaniem książka jest dobra, mogłabym Ci ją polecić Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Wto 20:38, 25 Sty 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Elizabeth napisał:
"London Boulevard" jest oparty na książce? Teraz to mnie zaskoczyłaś Very Happy


Autorem ''LB'' jest Ken Bruen.
Z tego co wiem, już w polskich księgarniach można kupić tę książkę za około 30 zł.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Śro 21:45, 26 Sty 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Ciekawe. Przed filmem już raczej nie zdążę, bo mam inne rzeczy do zrobienia, ale potem chyba się zastanowię, o ile historia przypadnie mi do gustu. Zobaczę Wink

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lumi
Księżna
PostWysłany: Nie 17:25, 06 Lut 2011


Dołączył: 05 Lis 2007

Posty: 5570
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd! :)

Skoro mówisz Elizabeth, że film jest fenomenalny, to bardzo się cieszę, bo mam zamiar dzisiaj obejrzeć Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Nie 17:44, 06 Lut 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Mam szczerą nadzieję, że podzielisz moją opinię, Lumi. Ale warto mieć przy sobie paczkę chusteczek, tak na wszelki wypadek Wink
Miłego seansu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Sob 20:54, 02 Kwi 2011


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

Film w gólny rozrachunku dobry ale brakowało mi troszke większego "dramatyzmu" czy po prostu jakiejś wiekszej emocjonalności. Od tak po prostu wszystko się działo jak dla mnie.
Co do samej Keiry to poczatkowo drażniły mnie jej miny takie troszke sztuczne a potem juz bylo tylko coraz lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Nie 19:19, 03 Kwi 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

SPOILERY

Chelsea napisał:
Film w gólny rozrachunku dobry ale brakowało mi troszke większego "dramatyzmu" czy po prostu jakiejś wiekszej emocjonalności.


Tutaj się z Tobą, Chelsea, zgadzam w zupełności. Czytając opis, widząc zwiastun, zdjęcia naprawdę nastawiłam się na dobre kino, w którym emocje będą najważniejsze, bo przecież te osoby szukały swojego człowieczeństwa, czyli głównie właśnie zdolności do odczuwania emocji, a to dostaliśmy dopiero pod koniec i jeszcze w paru pojedynczych scenach mimo, iż motyw miłości, zazdrości, która jest przecież nam tak bliski, przewijał się przez cały film.... a raczej te wątki tworzyły to dzieło. Przyznam się, że to kolejny film, od którego dużo oczekiwałam i zawiodłam się. No i trochę na grze Keiry też, bo uważam, że niektóre sceny naprawdę mogła lepiej zagrać, choć wiem, że ta rola była wymagająca. Chyba najbardziej poruszyły mnie dwie sceny z Keirą: gdy umiera oraz gdy mówi Kathy, że nie rozstanie się z Tommy'm (scena w chałupach) --> Wg. mnie w tej scenie naprawdę, ale to naprawdę bardzo dobrze wypadła. (No i jeszcze przypomniała mi się scena w restauracji, która była bardzo zabawna, tak samo jak scena z Kathy, która przeglądała magazyn dla panów, a Tommy, widząc ją, walczył, by nie wybuchnąć śmiechem).

Skoro już zaczęłam od negatywów, więc wymienię wszystkie moje ''ale''. Oglądając ich momenty z dzieciństwa odniosłam wrażenie, że niektóre stwierdzenia, wypowiedzi trochę nijak pasują do 11-letnich dzieci. Chodzi mi tu konkretnie o scenę Kathy & Tommy'ego, którzy rozmawiają na temat kreatywności (rozumiem, że oni byli bystrymi dzieciakami, ale nijak rozważania na temat kreatywności pasują mi do 11-letnich dzieciaków). Zresztą przez cały film (a raczej część, która opisuje ich dzieciństwo) miałam wrażenie, że te dzieci są zbyt poważne, zbyt dorosłe, bo przecież sama Ruth wspominała coś o seksie i choć to były lata 70 (a raczej ich koniec) i o seksie mówiło się głośno, w szczególności w Anglii i USA, gdzie frywolność panowała od lat 60, to dziwi mnie, żeby zamknięte pod kluczem dzieci były uświadamiane na temat seksu. To bezsensu. Nie mogły wyjść za bramę, bo naopowiadano im jakiś bajek, ale mogły rozmawiać o seksie i zastanawiać się, kto pierwszy straci dziewictwo i z kim? Dla mnie jest to dziwne. Poza tym dzieciństwo kojarzy mi się z beztroską i choć wiem, że te dzieci nie mogły być beztroskie, bo nic dobrego je nie czekało, to sądzę, że jednak z tą ich powagą przesadzili (tak jakby oni sami wiedzieli, że muszą szybko dorosnąć, bo mają mało czasu).

Drugą rzeczą, którą według mnie pominęli (nie czytałam książki, więc nie wiem, czy ten wątek był w powieści pana Kazuo Ishiguro) było brak sceny, chociażby jakiejkolwiek wzmianki o tym, by uciec spod tego systemu... jakiś rozmyślań na temat wolności. Spodziewałabym się, że osoby, które są dawcami organów pomyślą choć przez raz, co by było gdybym był/była kimś innym, gdybym mogła się stąd wyrwać, uciec jak najdalej od szpitala, chałup, tej szkoły. A jedyne co dostaliśmy to wzmiankę o tym, że są oni dawcami organów zapewne dla jakiś pijaków, prostytutek lub innych osób z poza marginesu społecznego, którymi większość ludzi pogardza. Jak dla mnie to za mało, myślałam, że ten film w jakimś momencie spojrzy na ich życie pod kątem wolności, a nie tylko miłości czy człowieczeństwa.

No, ale jak w prawie każdym filmie, nie było samych negatywów, ale były także pozytywy. Dużym plusem jest końcówka, gdy widz zdaje sobie sprawę, że nie ma nawet tych odroczeń. Że Kathy i Tommy nie mają już czasu, że ich miłość się kończy. U mnie uświadomienie sobie tego, że nie ma dla nich żadnej nadziei (tonący brzytwy się trzyma i ja do samego końca wierzyłam, a raczej chciałam wierzyć, że może uda im się jeszcze rok, dwa być razem, odwlec to, co nieuniknione i po prostu jakoś nadrobić stracony czas) wywołało wiele emocji, bo jestem wrażliwą osobą, więc, oczywiście, po scenie jego śmierci, popłakałam się. Scena, gdy Kathy patrzy na pola i mówi, że ma nadzieję, iż ujrzy Tommy'ego, bardzo mi się podobała i uważam ją za jedną z najlepszych scen w filmie. Tak samo bardzo przypadł mi do gustu moment, w którym Tommy dostaje narkozę, ale i tak do samego końca patrzy się na Kathy, póki lek nie zwycięża i nie zamyka oczu. To było dość osobiste i takie normalne... przynajmniej jak na filmy, gdzie zakochani prawie do samego końca myślą, że im się uda i będą razem.

Drugim, ogromnym plusem było to, że nie czuło się w ogóle, iż jest to nie tylko dramat, ale także film science fiction. Owszem, ten pomysł z dawcami organów, całą tą szkołą jest nierealny, ale w przeciwieństwie do większości filmów tego typu, nie było tu żadnych wymyślnych samochodów, ubrań, mieszkań, które nie pozwoliły by widzowi poczuć się jak w XX wieku. Dzięki temu wydaje mi się, że ten film jest odbiorcy bliższy, no i co najważniejsze, ta nierealność (czyt. klony jako dawcy organów) nie była jednak na pierwszych planie, ale człowieczeństwo. Myślę, że jest to jeden z nielicznych filmów science fiction, gdzie jednak widz może utożsamiać się w jakiś sposób z bohaterami i który skupia się na człowieczeństwie, a nie na jakiś maszynach, czy problemach bohaterów, że muszą walczyć z robotami czy czymś w tym stylu. Pod tym względem Never Let Me Go jest bardzo normalnym filmem.

A tak już spoza plusów i minusów, którymi się posłużyłam, to chciałam powiedzieć, że oglądając część o dzieciństwie nie umiałam z mojej głowy usnąć myśli, iż dziewczynka co grała Kathy jest bardzo, ale to bardzo podobna do Carey. Świetnie dobrali aktorkę, więc za to brawa, bo rzadko zdarza się, by dziecko było tak podobne do swojego starszego 'ja'' bohatera, którego gra. Poza tym piosenka Never Let Me Go (http://www.youtube.com/watch?v=cE6lSBjkPKY&feature=related) bardzo zapadła mi w pamięć i sądzę, że ta scena (a raczej dwie sceny), gdzie Kathy ją słucha są warte do zapamiętania. Idealnie wpasowuje się do jej uczuć.

No i na końcu chciała bym poruszyć wątek Tommy'ego, Kathy i Ruth. Bo nie rozumiem jednego. Skoro Kathy była pierwszą osobą, która okazała Tommy'emu sympatię, skoro ją tak bardzo lubił i kochał to czemu był z Ruth? Naprawdę, nie potrafię tego pojąć. Cały film się zastanawiałam nad tym. Czyżby w książce było by to lepiej wytłumaczone? Bo film nie ukazuje jego pobudek, którymi się kierował. Czyżby podobało mu się to, że Ruth była śmielsza i przejęła inicjatywę? Ale przecież Kathy nie była ostatnią gąską i też potrafiła zrobić ten pierwszy krok. To dlaczego on wybrał Ruth? Mając 11 lat chyba nie kierował się przez pryzmat seksu i nie wybierał dziewczyny, która prędzej poszłaby z nim do łóżka. Także uroda tutaj nie odegrała większej roli, czy chęć popisania się przed kolegami ładniejszą dziewczyną. Według mnie nie był pustą i powierzchowną osobą, która kieruje się wyglądem. Więc dlaczego wybrał Ruth? Hmm... pewnie odpowiedzi na to pytanie będę musiała szukać w książce, o ile się ona tam znajduje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sylwuska586 dnia Nie 19:25, 03 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Nie 21:59, 10 Kwi 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

SPOLIERY. Dużo spoilerów, możliwe, że również co do treści zawartych w książce.

Wszyscy zdają się twierdzić, że w filmie brakowało emocji, i jak się nad tym zastanawiam, może rzeczywiście coś w tym jest - chociaż pamiętam, że moim pierwszym wrażeniem po zakończeniu oglądania było "co, już? Dlaczego to było takie krótkie?", więc może w ten sposób zmanifestował się mój lekki niedosyt - wszystko działo się strasznie szybko.

Jeśli o mnie chodzi, kwestie dzieci nie brzmiały jakoś sztucznie. Po pierwsze, jedenastolatkowie momentami potrafią być bardziej dojrzali od od osób o wiele starszych, a po drugie te ich rozważania o kreatywności nie były jakimiś wybujałymi dysputami filozoficznymi, tylko prostym stwierdzeniem, że jeśli w ich życiu sztuka jest tak niesamowicie ważna, jak zdawała się być - szczególnie biorąc pod uwagę Galerię Madame - to jest coś nie tak, gdy nagle jedna z nauczycielek zaczyna przekonywać ich o czymś zupełnie innym. Dziecinności i beztroski moim zdaniem też im nie brakowało – owszem, byli poważni, ale przecież przekomarzali się i naśmiewali z Tommy'ego, co zdaje się być ulubioną rozrywką dzieci w wieku szkolnym. Charaktery i zachowania dzieci były dokładnie takie, jak opisał je w książce Kazuo Ishiguro, a ponieważ uważam, że uchwycił te postacie bardzo dobrze i bardzo realistycznie biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, w filmie mogłam się tylko cieszyć, że pozostali temu wierni. Z seksem sprawa ma się podobnie – w Hailsham mówiło się o nim bardzo często, czasami stanowił nawet środek do odwrócenia uwagi dzieci od tego, co ich czekało – nie było tak, że trzymali je w niewiedzy, bo od początku wszystko było w miarę jasne, chociaż jakby podświadomie unikało się tego tematu. Scena ze szkieletem, kiedy panna Emily pokazuje im, co i jak, w książce jest trochę bardziej obcesowa (jest mowa o „wtykaniu tu i tam wskazówki, bez najmniejszego skrępowania”), ale tak czy inaczej wyraźnie widać, że seks nie był tematem tabu między nauczycielami i uczniami; dzieci też dość wcześnie zaczęły zdobywać doświadczenie na tym polu, czego naturalną konsekwencją były otwarte rozmowy i dziewictwie i tak dalej.

Kwestia tego, że nikt nie próbował uciekać (kolejne wierne odwzorowanie książki, która jest jakby metaforą człowieczeństwa, bo my tak samo przecież z góry wiemy, że umrzemy, i nie próbujemy nic z tym zrobić) też dla wszystkich jest dość problematyczna, a ja uważam, że na tym opiera się moc tej historii - oni szli jak baranki na rzeź, nie pytając nawet dlaczego, bo wiedzieli, że ich przeznaczeniem było w końcu zostać rozciętym na pół i kosztem własnego życia uratować cudze. Filmowcy pozwolili sobie tutaj na dodanie sobie tych bransoletek z czujnikami - absolutny idiotyzm, bo jakby nie patrzeć w pewnym stopniu ograniczało to wolność bohaterów, a przecież chodzi o to, że mogąc uciekać, nie zrobili tego. Dziwi mnie to, że pan Ishiguro, który czuwał nad całym projektem, pozwolił na taką kpinę.

Końcówka jest rozdzierająca; ja tak samo miałam nadzieję, że Tommy'emu i Kathy jednak się uda, że dostaną te dwa lata, a tu nagle okazuje się, że promyk nadziei znika; odroczenia były bujdą. W filmie ten moment przemówił do mnie nawet bardziej niż w książce, od chwili gdy Tommy jest przygotowywany do operacji, dostaje narkozę, patrzy się na Kathy, odpływa, a lekarze po prostu rzucają się na jego ciało, do tej ostatniej sceny, kiedy ona po prostu stoi tam przed tym polem, wyobraża sobie, że zobaczy jego sylwetkę gdzieś na horyzoncie i płacze. Porażające. Ryczałam jak bóbr.
Była jeszcze druga cena z tego rodzaju, która zszokowała mnie na tyle, że nawet nie umiałam płakać, a była to śmierć Ruth; kiedy jej serce przestaje bić, aparatury to rejestrują, a lekarze bez mrugnięcia okiem kończą, co skończyć mają, i zostawiają ją tam, nawet nie wyjmując jej z gardła tej rurki.

Co do realnego wymiaru pomysłu rodem z science – fiction, zgadzam się całkowicie. Zupełnie nie widziałam bohaterów jako banki organów, tylko jako normalnych ludzi, przeżywających na naszych ludzkie dylematy, okraszone aurą ich przerażającej rzeczywistości, i pod tym względem NLMG naprawdę się wyróżnia.

Piosenka jest fenomenalna, naprawdę idealnie pasuje do Kathy. Swoją drogą, cała ścieżka dźwiękowa niesamowicie mi się podoba – momentami melancholijna i spokojna, czasami totalnie rozdzierająca (ja, która nigdy nie płaczę przez muzykę, byłam bardzo blisko w pewnym momencie „We All Complete”), czuć w niej rękę Rachel Portman – ma coś z melodii w „The Duchess”, ale ponieważ tamte też kocham, w żaden sposób mi to nie przeszkadza.

Co do Tommy'ego i Ruth, nie przypominam sobie, żeby w książce było jakiekolwiek wyjaśnienie. Co prawda oni dość wcześnie przebyli inicjację seksualną, co zresztą już wcześniej zaznaczyłam, ale też nie sądzę, żeby kwestia tego, że Ruth prześpi się z nim wcześniej, niż Kathy, miała dla niego jakiekolwiek znaczenie, szczególnie biorąc pod uwagę to, że kiedy wszystkie jej koleżanki miały swój pierwszy raz za sobą, ona wbrew radom nauczycieli, żeby nie robić tego z kimś, kogo się nie kocha, znalazła sobie jakiegoś chłopaka i poszła na całość. Wydaje mi się, że w momencie, kiedy Ruth zdała sobie sprawę, że musi coś zrobić, albo Kathy i Tommy będą parą, a ona zostanie sama, dała o sobie znać jej natura osoby, która musi mieć wszystko po swojemu, wzięła sprawy w swoje ręce, a Tommy – może nie zdając sobie sprawy, że czuł coś do Kathy – nie walczył z nią.

Jeśli chodzi o moją ocenę filmu – jak widać mocno zmienioną przez fakt, że najpierw przeczytałam książkę - dalej uważam, że jest poruszający, fenomenalny i ma klimat. Pod względem aktorskim, Carey poradziła sobie doskonale, Andrew (którego od razu zaczęłam uwielbiać) tak samo – a jego postać nie była znowu najłatwiejsza do przedstawienia – a jeśli chodzi o Keirę, muszę powiedzieć, że szczerze mnie zachwyciła, co więcej, uważam, że to jedna z jej najlepszych ról. Szczególnie podobała mi się w dwóch scenach, obu na plaży, swoją drogą – kiedy rozczarowana i rozdrażniona po nieudanych poszukiwaniach swojego pierwowzoru wylała z siebie całą gorycz co do tego, kim była, i po raz drugi, kiedy przeprosiła Kathy i Tommy'ego za to, że odseparowała ich od siebie. Emocjonalny majstersztyk i moje dwa najulubieńsze momenty.
Zresztą, jako wycieńczona wypruwaniem organów, umierająca dawczyni była równie przekonująca, co jako pozornie niesamowicie pewna siebie młoda dziewczyna, chcąca jawić się wszystkim w jak najlepszym świetle. Więc ode mnie brawa.
Swoją drogą, młodsze wersje bohaterów – swoją drogą dzieci z mojego rocznika, co jest trochę dołujące Very Happy – też były świetne, zarówno pod względem podobieństwa (może najmniej jeśli chodzi o Tommy'ego), jak i gry.

Brakowało mi tylko jednej rzeczy – kiedy powzięli wyprawę do Norfolku, żeby zobaczyć pierwowzór Ruth (która, przez genialną w swojej niezręczności scenę w restauracji, wpuściła trochę lekkości do filmu), w książce była scena, kiedy Tommy i Kathy, po tej całej awanturze z Ruth, szukali jej zapodzianej gdzieś na przestrzeni lat kasety Judy Bridgewater. Nie wiem dlaczego, ale jakoś to do mnie przemówiło; może chodziło o sam pomysł postrzegania Norfolku przez wychowanków Hailsham jako „zagubiony zakątek”, bo ponieważ na lekcji geografii brakowało im zdjęć z tego jednego hrabstwa, uznały je za tajemnicze miejsce, gdzie znajdą się wszystkie ich zguby. Naprawdę żałuję, że jakoś im to umknęło, tym bardziej, że dokładnie wyobraziłam sobie sklep, w którym w końcu odkupili tą kasetę i bardzo chciałam porównać go z wizją filmową, a tu nic. No cóż.

Podsumowując, mnie poruszył Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Czw 13:29, 14 Kwi 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Po pierwsze, Elizabeth, nie ma za co, jeśli chodzi o listę utworów z LB (chciałam napisać to w odpowiednim temacie, ale stwierdziłam, że to byłoby bezsensowne nabijanie postów).

Elizabeth napisał:
Jeśli o mnie chodzi, kwestie dzieci nie brzmiały jakoś sztucznie. Po pierwsze, jedenastolatkowie momentami potrafią być bardziej dojrzali od od osób o wiele starszych, a po drugie te ich rozważania o kreatywności nie były jakimiś wybujałymi dysputami filozoficznymi, tylko prostym stwierdzeniem, że jeśli w ich życiu sztuka jest tak niesamowicie ważna...


Niby tak, jest wiele nastolatków, którzy są bardzo poważni jak na swój wiek (chociaż przyznam się szczerze, że jest ich coraz mniej i osobiście mało znam takich osób), ale mimo wszystko oczekiwałam ujrzeć bardziej dziecinne i beztroskie dzieciaki, które nie znając swojego losu żyją jak każdy z nas. Poza tym dziecięce docinki to dla mnie nie jest oznaka beztroski - raczej to było wredne. Co do argumentu (którego nie podałaś) iż zasady w szkole były surowe i że trzymano ich w ryzach, co spowodowało, że zachowywali się jak zachowywali i byli poważni, bo takie było otoczenie, powiedziałabym jedno - każde zasady da się jakoś obejść, i chyba właśnie tego troszeczkę spodziewałam się po tym filmie.

Elizabeth napisał:
Z seksem sprawa ma się podobnie – w Hailsham mówiło się o nim bardzo często, czasami stanowił nawet środek do odwrócenia uwagi dzieci od tego, co ich czekało – nie było tak, że trzymali je w niewiedzy, bo od początku wszystko było w miarę jasne, chociaż jakby podświadomie unikało się tego tematu. Scena ze szkieletem, kiedy panna Emily pokazuje im, co i jak, w książce jest trochę bardziej obcesowa (jest mowa o „wtykaniu tu i tam wskazówki, bez najmniejszego skrępowania”), ale tak czy inaczej wyraźnie widać, że seks nie był tematem tabu między nauczycielami i uczniami; dzieci też dość wcześnie zaczęły zdobywać doświadczenie na tym polu, czego naturalną konsekwencją były otwarte rozmowy i dziewictwie i tak dalej.


To akurat rozumiem i przyjmuje takie wytłumaczenie Smile

Elizabeth napisał:
Kwestia tego, że nikt nie próbował uciekać (kolejne wierne odwzorowanie książki, która jest jakby metaforą człowieczeństwa, bo my tak samo przecież z góry wiemy, że umrzemy, i nie próbujemy nic z tym zrobić) też dla wszystkich jest dość problematyczna, a ja uważam, że na tym opiera się moc tej historii - oni szli jak baranki na rzeź, nie pytając nawet dlaczego, bo wiedzieli, że ich przeznaczeniem było w końcu zostać rozciętym na pół i kosztem własnego życia uratować cudze.


Zgadzam się, z góry wiemy, że umrzemy, ale zauważ ile osób próbuje oszukać czas i śmierć, a przynajmniej sam czas. Operacje plastyczne, diety, zdrowe odżywianie, mogę Ci mnóstwo wymienić rzeczy, które mają zatrzymać upragnioną młodość (a wiadomo, im ktoś jest młodszy tym człowiek ma wrażenie, że śmierć jeszcze jego nie dotyczy, że przecież ma jeszcze całe życie). A tutaj nikt o tym nie pomyślał. Chcieli mieć odroczenia, bo chcieli być dłużej razem, ale to nie jest jakaś wielka forma ucieczki. To bardzo maleńki trik, który niewiele by im dał i na który zdecydowali się bardzo późno. A przecież wielu ludzi potrafi walczyć o swoje cele, życie. W tym filmie tego nie ujrzałam, nawet Kathy i Tommy nie postarali się za bardzo o odroczenie, bo przecież nie oni znaleźli adres Madame. Oni się poddali, najzwyczajniej w świecie się poddali. Szkoda tylko, że reszta uczniów Hailsham i bohaterów, którzy byli dawcami zrobili to samo.



Elizabeth napisał:
Wydaje mi się, że w momencie, kiedy Ruth zdała sobie sprawę, że musi coś zrobić, albo Kathy i Tommy będą parą, a ona zostanie sama, dała o sobie znać jej natura osoby, która musi mieć wszystko po swojemu, wzięła sprawy w swoje ręce, a Tommy – może nie zdając sobie sprawy, że czuł coś do Kathy – nie walczył z nią.


To logiczne wytłumaczenie, jednakże jak dla mnie zbyt naciągane. Motyw Ruth, Tommy'ego powinien być bardziej rozwinięty, bo po filmie można się tylko domyślać: ,,Ale dlaczego on był z Ruth, a nie Kathy''? Odpowiedź na to pytanie powinna być w filmie, a przynajmniej twórcy powinni dać jakąś wskazówkę. Tak to jest trochę taka głupia zgadywanka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sylwuska586 dnia Czw 13:33, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna -> Filmy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin