Autor Wiadomość
Sylwuska586
PostWysłany: Czw 16:39, 22 Wrz 2011    Temat postu:

[quote=''Elizabeth'']
Sylwuska586 napisał:

Ja inaczej to odebrałam. Jedyną, według mnie, (no może prócz tej dyrektorki oddziału, której dokucza House) ciekawą postacią jest House. On jest nieprzewidywalny, bo potrafi tak zmanipulować swoim zespołem, ludźmi, że czynią rzeczy, których, być może podświadomie pragną, ale nie podejrzewaliby się, że mogą to zrobić. Dlatego to jest takie zaskakujące dla tak wielu osób (przynajmniej ja tak to odebrałam). Z tych odcinków, co widziałam, zauważyłam, że House rozdaje karty, ale jak dla mnie to jest stanowczo za mało, by obejrzeć ten serial.


Oczywiście, że House rozdaje karty i jest najciekawszą i najbardziej złożoną postacią, ale z pozycji osoby, która oglądnęła wszystkie odcinki i śledziła rozwój całej reszty postaci, nie mogę zgodzić się z tym, że oprócz niego i Cuddy wszyscy są bezbarwni; jest chociażby Chase, zmieniający się z sezonu na sezon coraz bardziej, jest Trzynastka - tak daleka od nudności, jak to tylko możliwe. No ale cóż, ciężko byłoby Ci to zobaczyć po tych paru epizodach, więc w sumie nie dziwię się Twojej opinii Wink[/quote]

No cóż, ciężko mi teraz dalej się wypowiadać, bo Ty widziałaś cały serial, a ja parę odcinków, więc, niestety, będzie raczej koniec dyskusji na ten temat.

Owszem, w ,,Ostrym dyżurze'' jest wiele pacjentów, wiele przypadków, ale w ,Chirurgach'' nie miałam wrażenia, że jest ich za dużo. Ale to już zależy tylko od scenarzystów i producentów Smile
Elizabeth
PostWysłany: Śro 21:24, 21 Wrz 2011    Temat postu:

Sylwuska586 napisał:

Na pewno nie tego, co widziałam. Wiem, jakie są opinie o amerykańskich (przynajmniej większości) serialach. Owszem, jest wiele głupich seriali. Zgadzam się z tym i amerykańskie nie są wcale wyjątkami. Jednak odpowiedz mi, Elizabeth, czemu na przykład w takich ,,Chirurgach'' czy ,,Ostrym dyżurze'' nie ma tej schematyczności leczenia pacjentów, co w ,,Dr. Housie''? Przecież to także amerykańskie seriale, gdzie akcja głównie odbywa się w szpitalu! Oni także mają cięższe lub mniej przypadki do leczenia. To czemu w takim razie nie rzuca mi się (widziałam też tylko parę odcinków tych seriali) w oczy przewidywalny schemat leczenia? Czemu przebieg akcji nie irytuje mnie tak jak w ,,Housie''? Proszę, nie mów mi, że w ,,Housie'' skupiają się scenarzyści bardziej na relacjach międzyludzkich. Bo w ,,Chirurgach'' i ,,Ostrym dyżurze'' robią/robili dokładnie to samo (choć może trochę w innych kategoriach - bardziej pod kątem romansu). Szpital w takich serialach zawsze będzie tylko tłem, gdzie rozgrywa się akcja.


Hm, nie mam pojęcia, jak jest w "Chirurgach" czy "Ostrym Dyżurze", bo widziałam pół odcinka jednego z nich, nie mogłam nie porównać go z "Housem", a kiedy to zrobiłam, wydał mi się naprawdę niesamowicie durny. Może sposób prowadzenia fabuły ma coś wspólnego z faktem, że zgodnie z tytułem "Ostry Dyżur" to ostry dyżur, a nie oddział diagnostyczny, a tam wszystko musi wyglądać inaczej, bo w każdej chwili może przyjechać nowa karetka z jakąś ofiarą, a nie ma jednego pacjenta, którym trzeba się zająć od początku do końca. Ale nie mam żadnego prawa się na ten temat wypowiadać, bo, jak już mówiłam, obu tych seriali nie oglądałam, i nie mam najmniejszego zamiaru.

Sylwuska586 napisał:

Ja inaczej to odebrałam. Jedyną, według mnie, (no może prócz tej dyrektorki oddziału, której dokucza House) ciekawą postacią jest House. On jest nieprzewidywalny, bo potrafi tak zmanipulować swoim zespołem, ludźmi, że czynią rzeczy, których, być może podświadomie pragną, ale nie podejrzewaliby się, że mogą to zrobić. Dlatego to jest takie zaskakujące dla tak wielu osób (przynajmniej ja tak to odebrałam). Z tych odcinków, co widziałam, zauważyłam, że House rozdaje karty, ale jak dla mnie to jest stanowczo za mało, by obejrzeć ten serial.


Oczywiście, że House rozdaje karty i jest najciekawszą i najbardziej złożoną postacią, ale z pozycji osoby, która oglądnęła wszystkie odcinki i śledziła rozwój całej reszty postaci, nie mogę zgodzić się z tym, że oprócz niego i Cuddy wszyscy są bezbarwni; jest chociażby Chase, zmieniający się z sezonu na sezon coraz bardziej, jest Trzynastka - tak daleka od nudności, jak to tylko możliwe. No ale cóż, ciężko byłoby Ci to zobaczyć po tych paru epizodach, więc w sumie nie dziwię się Twojej opinii Wink
Sylwuska586
PostWysłany: Wto 22:32, 20 Wrz 2011    Temat postu:

Elizabeth napisał:
(Rozpoczynamy dysputę? Very Happy)


Będzie to ciut trudne zważywszy na to, że ja widziałam może z 5-7 odcinków, a Ty wszystkie serie, ale możemy spróbować Very Happy

Elizabeth napisał:
Swoją drogą, który sezon dokładnie oglądałaś?


Widziałam kilka odcinków z różnych sezonów. Niestety, nie wiem, z jakich, bo nigdy nie zwracałam na to uwagi , ale podejrzewam, że widziałam z 2-3 odcinki 4, ponieważ:

Elizabeth napisał:
Za to w czwartym, chociaż wyścigu do diagnozy nie brak, House jest w trakcie wybierania nowego zespołu i wyczynia przy tym totalne szaleństwa, żeby ich sprawdzić w sposób, który, jak sam powiedział, uznają za niesprawiedliwy i poniżający, i zaświadczam Ci, nie ma w tym ni krzty przewidywalności Very Happy


No, może wyłączając tę krztę nieprzewidywalności,był to sezon 4, bo przypominam sobie jego sposoby wybrania nowego zespołu.


Elizabeth napisał:
Ale czego innego spodziewałaś się na oddziale diagnostycznym amerykańskiego szpitala?


Na pewno nie tego, co widziałam. Wiem, jakie są opinie o amerykańskich (przynajmniej większości) serialach. Owszem, jest wiele głupich seriali. Zgadzam się z tym i amerykańskie nie są wcale wyjątkami. Jednak odpowiedz mi, Elizabeth, czemu na przykład w takich ,,Chirurgach'' czy ,,Ostrym dyżurze'' nie ma tej schematyczności leczenia pacjentów, co w ,,Dr. Housie''? Przecież to także amerykańskie seriale, gdzie akcja głównie odbywa się w szpitalu! Oni także mają cięższe lub mniej przypadki do leczenia. To czemu w takim razie nie rzuca mi się (widziałam też tylko parę odcinków tych seriali) w oczy przewidywalny schemat leczenia? Czemu przebieg akcji nie irytuje mnie tak jak w ,,Housie''? Proszę, nie mów mi, że w ,,Housie'' skupiają się scenarzyści bardziej na relacjach międzyludzkich. Bo w ,,Chirurgach'' i ,,Ostrym dyżurze'' robią/robili dokładnie to samo (choć może trochę w innych kategoriach - bardziej pod kątem romansu). Szpital w takich serialach zawsze będzie tylko tłem, gdzie rozgrywa się akcja.


Elizabeth napisał:
Poza tym, pacjent i choroba jest tylko pretekstem (swoją drogą niezwykle pomocnym jeśli chodzi o zakres wiedzy - nawet nie wyobrażasz sobie, o ile więcej wyniosłam z siedmiu sezonów "House'a" niż z tej cholernej szkolnej biologii, która sprawia mi fizyczny ból Very Happy), żeby opowiadać historie bohaterów, nakreślać ich charaktery, wzajemne relacje - a jeśli o to chodzi, to moim skromnym zdaniem postacie są tak niesamowicie dobrze napisane - przemyślane, zróżnicowane, ciekawe i - uwaga, uwaga! - przeczące schematom, że zupełnie nie obchodzi mnie, że każdy odcinek z medycznego punktu widzenia jest prawie taki sam. Patrząc bardziej globalnie, słowo "nudny" jest absolutnie ostatnim określeniem, jakim obdarzyłabym "House'a".


Ja inaczej to odebrałam. Jedyną, według mnie, (no może prócz tej dyrektorki oddziału, której dokucza House) ciekawą postacią jest House. On jest nieprzewidywalny, bo potrafi tak zmanipulować swoim zespołem, ludźmi, że czynią rzeczy, których, być może podświadomie pragną, ale nie podejrzewaliby się, że mogą to zrobić. Dlatego to jest takie zaskakujące dla tak wielu osób (przynajmniej ja tak to odebrałam). Z tych odcinków, co widziałam, zauważyłam, że House rozdaje karty, ale jak dla mnie to jest stanowczo za mało, by obejrzeć ten serial.
Elizabeth
PostWysłany: Pon 21:45, 19 Wrz 2011    Temat postu:

Sylwuska586 napisał:

Wiem, że pewnie tym stwierdzeniem naraziłam się wielu osobom i będą one próbowały mi wytłumaczyć, że odcinki wcale nie są takie same (bo czasami ktoś ginie - tak, taki odcinek też już widziałam), jednakże mojej opinii raczej już o tym serialu nie zmienię. I zapewne już do końca Dr. House pozostanie dla mnie serialem, w którym pojawia się pacjent z niezidentyfikowaną chorobą, co niesie za sobą następstwo wielu przypuszczeń okraszonych ciężkimi terminami medycznymi i na końcu cudowne olśnienie doktorów oraz ratunek dla chorego. Cudowne, zabawne, być może i nawet wzruszające momentami, ale jak dla mnie pozostanie to nudne oraz przewidywalne.


Nie, nie będę Ci wmawiać, że odcinkom nie można zarzucić schematyzmu, bo zazwyczaj jest dokładnie tak, jak powiedziałaś: we wprowadzeniu przed napisami ktoś dostaje drgawek, przez trzydzieści dziewięć minut House i jego zespół stawiają diagnozę za diagnozą, wszystkie złe, pojawiają się nowe objawy, nad chorym wisi groźba śmierci, aż wreszcie w czterdziestej minucie House wpada na rozwiązanie zagadki i ratuje delikwenta - no chyba żeby nie, ale na szczęście co sezon jest mniej osób, które kończą w kostnicy. Święta prawda. Ale czego innego spodziewałaś się na oddziale diagnostycznym amerykańskiego szpitala? Gdyby to była Polska, pacjenta wyrzuciliby na dwór z powodu malowania i to bez rozpoznania, pomimo tysięcy badań, i chociaż byłoby to dalekie od schematyzmu, spotkałam się z tym w prawdziwym życiu i mogę szczerze powiedzieć, że w tym przypadku wcale nie wolę nieprzewidywalności. Poza tym, pacjent i choroba jest tylko pretekstem (swoją drogą niezwykle pomocnym jeśli chodzi o zakres wiedzy - nawet nie wyobrażasz sobie, o ile więcej wyniosłam z siedmiu sezonów "House'a" niż z tej cholernej szkolnej biologii, która sprawia mi fizyczny ból Very Happy), żeby opowiadać historie bohaterów, nakreślać ich charaktery, wzajemne relacje - a jeśli o to chodzi, to moim skromnym zdaniem postacie są tak niesamowicie dobrze napisane - przemyślane, zróżnicowane, ciekawe i - uwaga, uwaga! - przeczące schematom, że zupełnie nie obchodzi mnie, że każdy odcinek z medycznego punktu widzenia jest prawie taki sam. Patrząc bardziej globalnie, słowo "nudny" jest absolutnie ostatnim określeniem, jakim obdarzyłabym "House'a". Poza tym, gdybyś rzuciła okiem na końcówkę piątego i szósty sezon (czego przy obecnym nastawieniu raczej nie zrobisz - szkoda, ale nie mam zamiaru do niczego Cię namawiać, bo przecież nie o to chodzi), odcinki wyrywają się poza tradycyjne ramy - mamy chociażby absolutnie genialny motyw pobytu w psychiatryku. Nie wspomnę nawet o tym, że w sezonie ósmym, na który z niecierpliwością czekam, szpital zostanie zastąpiony przez więzienie, przynajmniej na początku Very Happy

Swoją drogą, który sezon dokładnie oglądałaś? Bo mam wrażenie, że zaczęłaś na pierwszym i skończyłaś na pierwszym - a chociaż jest on dobry, twórcy dopiero eksperymentowali, na ile mogą sobie pozwolić, powoli się rozkręcali, więc też historie pacjentów mogą zdawać się dominować nad resztą, i stąd Twoje negatywne zdanie. Za to w czwartym, chociaż wyścigu do diagnozy nie brak, House jest w trakcie wybierania nowego zespołu i wyczynia przy tym totalne szaleństwa, żeby ich sprawdzić w sposób, który, jak sam powiedział, uznają za niesprawiedliwy i poniżający, i zaświadczam Ci, nie ma w tym ni krzty przewidywalności Very Happy

(Rozpoczynamy dysputę? Very Happy)
Sylwuska586
PostWysłany: Nie 20:19, 18 Wrz 2011    Temat postu:

Dr.House jest jednym z tych seriali który podbił serca wszystkich - tylko nie moje. Wiem, że wiele osób uwielbia House'a za poczucie humoru, niekonwencjonalność, ale oglądając kilkanaście odcinków zauważyłam taką schematyczność w tym serialu (która aż raziła moje oczy), że nawet przesympatyczny House (chociaż nie wiem, czy to dobre określenie na tego szczególnego doktora Very Happy) nie potrafi uratować mojej opinii o tym dziele.

Wiem, że pewnie tym stwierdzeniem naraziłam się wielu osobom i będą one próbowały mi wytłumaczyć, że odcinki wcale nie są takie same (bo czasami ktoś ginie - tak, taki odcinek też już widziałam), jednakże mojej opinii raczej już o tym serialu nie zmienię. I zapewne już do końca Dr. House pozostanie dla mnie serialem, w którym pojawia się pacjent z niezidentyfikowaną chorobą, co niesie za sobą następstwo wielu przypuszczeń okraszonych ciężkimi terminami medycznymi i na końcu cudowne olśnienie doktorów oraz ratunek dla chorego. Cudowne, zabawne, być może i nawet wzruszające momentami, ale jak dla mnie pozostanie to nudne oraz przewidywalne.
Elizabeth
PostWysłany: Pią 21:48, 22 Sty 2010    Temat postu:

To już jest inna sprawa, ale masz rację Very Happy
Muse.
PostWysłany: Śro 22:14, 20 Sty 2010    Temat postu:

Ważne, że każdy odcinek z osobna jest genialny Wink
Elizabeth
PostWysłany: Śro 20:31, 20 Sty 2010    Temat postu:

Ale to nie szkodzi przecież Very Happy
Z rozróżnianiem tego wszystkiego to jest odpał dziwny, wiesz Wink
Muse.
PostWysłany: Śro 16:05, 20 Sty 2010    Temat postu:

Ja w ogóle nie wiem jaki ja sezon oglądam, no ale dobra Very Happy
Elizabeth
PostWysłany: Wto 20:20, 19 Sty 2010    Temat postu:

Właśnie, nie znają się i nikt ich nie lubi Very Happy

A na TVP2 są łaskawi ludzie, bo puścili na nowo od trzeciego sezonu, czyli stosunkowo wcześnie Wink
I bardzo dobrze, bo zaraz nadejdzie czwarty, a nie wiem, czy go oglądałam w ogóle Very Happy
Muse.
PostWysłany: Wto 15:25, 19 Sty 2010    Temat postu:

Elizabeth napisał:
Swoją drogą uważam, że to jest totalnie prześmiewcze, że nie ani serial, ani Hugh Laurie za rolę House'a nie dostał Globa.
Żal mi tych ludzi Very Happy


Dokładnie. No ale oni się nie znają, ot co Very Happy

Ja oglądam zawsze na TVP2, no i na necie jak mam chwilę Wink
Elizabeth
PostWysłany: Pon 20:13, 18 Sty 2010    Temat postu:

Oo, mam się czymś zająć Very Happy
Dzięki wielkie ;**
Chelsea, jeśli się jeszcze nie zabrałaś, to ja jak najbardziej polecam. Oglądnęłam kilka pierwszych odcinków i trzeba im przyznać, że chociaż to jest szósty sezon, to dalej trzymają klasę. Naprawdę genialne xD
Ja się teraz zajmuję drugim, który zaczęli wydawać z Wyborczą, ku mojej wielkiej radości.
No i ściągam coś nowego co chwilę Very Happy
Swoją drogą uważam, że to jest totalnie prześmiewcze, że nie ani serial, ani Hugh Laurie za rolę House'a nie dostał Globa.
Żal mi tych ludzi Very Happy
Chelsea
PostWysłany: Pon 17:21, 18 Sty 2010    Temat postu:

musze w koncu zabrac sie za 6 sezon xD
Muse.
PostWysłany: Pon 17:04, 18 Sty 2010    Temat postu:

Skarbnica House'a Very Happy :

http://iitv.info/dr-house/
Muse.
PostWysłany: Sob 10:15, 10 Paź 2009    Temat postu:

Keira-Knightley napisał:
Tak samo cieszy mnie to, że nie jest tak, że zawsze jest na wszystko odpowiedź, wszyscy się mylą, żeby potem na samym końcu dojść do właściwej choroby i uzdrowić pacjenta. Nie jest tak, że wystarczy jedno spojrzenie, i już, wszystko pięknie, jest mu to i to, trzeba takiego i takiego leku. Nie jest aż tak strasznie kolorowo. I o to chodzi.


O dokładnie Very Happy

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group