Autor Wiadomość
Sylwuska586
PostWysłany: Pią 9:42, 06 Lip 2012    Temat postu:

''The Rum Diary'' - Behind the scenes:

http://www.youtube.com/watch?v=DxJELkp2oig&feature=player_embedded
Elizabeth
PostWysłany: Czw 21:22, 07 Cze 2012    Temat postu:

Sylwuska586 napisał:
Z jednej strony przez prawie pierwszą połowę filmu mamy typową komedię z lepszymi lub gorszymi momentami, a z drugiej, w końcówce, Tim serwuje nam dramat i akcję, który co prawda ma wyśmiać wampiryzm i modę na ,,Zmierzch'' i dzieła jemu podobne (więc czemu Tim uczynił z tego happy end? Why, Burton, why?!), ale mimo wszystko ''robi się na ekranie poważniej'' (co mnie, osobiście, nie ucieszyło, bo klimat z początku filmu bardziej mi się podobał). Według mnie (i mojej koleżanki, skoro już się odniosłam do jej zdania) Burton mógł bardziej zaszaleć i wyśmiać całą tę hollywoodzkość, o której wspomniała Elizabeth.


Czyli widzę, że generalnie rzecz biorąc mamy takie same odczucia co do filmu.

Sylwuska586 napisał:

Elizabeth napisał:
tego samego nie można powiedzieć o momencie, kiedy Angelique (czy jakkolwiek się to pisze) wyciągnęła sobie z piersi serce, ale nieważne.
to przecież jest to kolejne wyśmianie hollywoodzkich pomysłów, tylko, że ta była z rodem naszych ukochanych ''Piratów'' Very Happy Szkoda tylko, że Burton nie nawiązał do syreny imieniem Syrena i cnotliwego misjonarza, który na końcu zbacza z dobrej drogi i daje się omotać kobiecie... wróć kobiecie w postaci syreny Laughing Kurczę, chciałabym to zobaczyć na ekranie w filmie Tima. To by musiało być coś!


Tak, pierwszą myślą, która przyszła mi wtedy do głowy, był Davy Jones i motyw wyrywanego z piersi serca z "Piratów"; jakkolwiek ośmieszająca była ta scena, nie podobała mi się estetyczna otoczka - ciało Angelique będące kawałkiem porcelany (swoją drogą znowu przypomina o sobie "Zmierzch", czy może raczej "Zaćmienie", bo tak chyba tam rozpadały się wampiry), pulsujące tym dziwnym światłem serce. Miałam wrażenie, że tego już za wiele. Jeśli chodzi o Syrenę i misjonarza - cholera, jaka szkoda! Może w innym filmie Very Happy
Sylwuska586
PostWysłany: Śro 22:29, 06 Cze 2012    Temat postu:

To może ja, zanim odniosę się do końcówki, która, jak widzę, wzbudziła najwięcej emocji, wypowiem się najpierw ogólnie na temat całego filmu. Jak dla mnie to on był bardzo, ale to bardzo nierówny i zdecydowanie zgadzam się z moją koleżanką, że momentami nie wiadomo było, jaką wizję tego filmu ma Burton. Z jednej strony przez prawie pierwszą połowę filmu mamy typową komedię z lepszymi lub gorszymi momentami, a z drugiej, w końcówce, Tim serwuje nam dramat i akcję, który co prawda ma wyśmiać wampiryzm i modę na ,,Zmierzch'' i dzieła jemu podobne (więc czemu Tim uczynił z tego happy end? Why, Burton, why?!), ale mimo wszystko ''robi się na ekranie poważniej'' (co mnie, osobiście, nie ucieszyło, bo klimat z początku filmu bardziej mi się podobał). Według mnie (i mojej koleżanki, skoro już się odniosłam do jej zdania) Burton mógł bardziej zaszaleć i wyśmiać całą tę hollywoodzkość, o której wspomniała Elizabeth. Trochę mi brakowało takich aluzji jak w tej scenie z wilkołakiem, choć była ona z kosmosu wzięta. Odnośnie tej sceny:
Elizabeth napisał:
tego samego nie można powiedzieć o momencie, kiedy Angelique (czy jakkolwiek się to pisze) wyciągnęła sobie z piersi serce, ale nieważne.
to przecież jest to kolejne wyśmianie hollywoodzkich pomysłów, tylko, że ta była z rodem naszych ukochanych ''Piratów'' Very Happy Szkoda tylko, że Burton nie nawiązał do syreny imieniem Syrena i cnotliwego misjonarza, który na końcu zbacza z dobrej drogi i daje się omotać kobiecie... wróć kobiecie w postaci syreny Laughing Kurczę, chciałabym to zobaczyć na ekranie w filmie Tima. To by musiało być coś!

Co do gry aktorskiej to para Eve & Depp mnie nie zachwyciła, ale też jakoś bardzo nie rozczarowała. Zagrali dobrze, choć gra Eve bardziej przypadła mi do gustu niż Deppa Very Happy Ale za to całkowicie zgadzam się z Elizabeth, że Michelle i Chloe zagrały bardzo, ale to bardzo słabo (w szczególności ta druga) i w ogóle mnie nie przekonały swoją grą aktorską.
Elizabeth
PostWysłany: Wto 20:37, 05 Cze 2012    Temat postu:

Chelsea napisał:
Ja oceniam dość pozytywnie film, choć liczyłam na coś wiecej. Johnny i Eva stworzyli bardzo fajną ekranową parę, dobrze się to oglądało. Zakończenie nie bardzo mi się spodobało ( tzn sceny w domy ) , ten duch matki chłopca, wilkołaki itp Very Happy takie to wszystko było jakby wzięte nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co.
Co do samego końcowego zakończenia to myślę ze i tak było najbardziej w stylu Burtona bo jakby zrobił na odwrót (...) to to byłby szczyt przesłodzonego romantyzmu myślę, bo jednak w tym filmie wampir nie jest ukazany jak cos na styl Zmierzchu czy innych tego typu produkcji.


Zgadzam się jeśli chodzi o Johnny'ego i Evę, razem stworzyli wyjątkowo udany duet, i chociaż sceny w domu też jakoś mnie nie przekonały, to akcja z wilkołakiem była tak absurdalna, że aż genialna ("Nie róbmy z tego wielkiej afery" Very Happy), tak jak Michelle Pfeifer z dubeltówką - tego samego nie można powiedzieć o momencie, kiedy Angelique (czy jakkolwiek się to pisze) wyciągnęła sobie z piersi serce, ale nieważne. Co do ostatecznego zakończenia - przecież ono było szczytem przesłodzonego romantyzmu i wszystko, czemu ten film przeczył! Very Happy
Chelsea
PostWysłany: Wto 11:16, 05 Cze 2012    Temat postu:

Ja oceniam dość pozytywnie film, choć liczyłam na coś wiecej. Johnny i Eva stworzyli bardzo fajną ekranową parę, dobrze się to oglądało. Zakończenie nie bardzo mi się spodobało ( tzn sceny w domy ) , ten duch matki chłopca, wilkołaki itp Very Happy takie to wszystko było jakby wzięte nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co.
Co do samego końcowego zakończenia to myślę ze i tak było najbardziej w stylu Burtona bo jakby zrobił na odwrót (...) to to byłby szczyt przesłodzonego romantyzmu myślę, bo jednak w tym filmie wampir nie jest ukazany jak cos na styl Zmierzchu czy innych tego typu produkcji.
Elizabeth
PostWysłany: Sob 23:20, 02 Cze 2012    Temat postu:

Hm, owszem, ja oglądałam i mam mieszane uczucia. Pierwsza połowa filmu strasznie mi się podobała, nieustannie skręcałam się ze śmiechu, ale końcówka głęboko mnie rozczarowała - Burton, który przez cały film otwarcie i bez skrępowania ośmieszał romantyczny do wyrzygania wampiryzm i hollywoodzkość dzisiejszych filmów o tej tematyce, zrobił gryzące się z tym wszystkim łzawe i och-tak-bardzo-wzruszające zakończenie rodem ze "Zmierzchu". Jestem mu to jednak chyba gotowa wspaniałomyślnie wybaczyć, bo naprawdę dawno nie widziałam w kinie nic tak zabawnego, a Johnny w roli oderwanego od rzeczywistości lat siedemdziesiątych wampira sprzed dwóch wieków był świetny, tak samo zresztą jak Eva Green i Helena Bonham Carter - Michelle Pfeifer i Chloe Moretz za to kompletnie mnie nie przekonały (tej drugiej nie znoszę szczególnie). Ogólnie rzecz biorąc, oceniłabym "Mroczne cienie" na porządne siedem Wink
Sylwuska586
PostWysłany: Sob 20:57, 02 Cze 2012    Temat postu:

Któraś z Was miała już okazję obejrzeć ,,Mroczne cienie''?
Elizabeth
PostWysłany: Sob 23:02, 19 Maj 2012    Temat postu:

Sylwuska586 napisał:







Jak można nie lubić Evy Green? Laughing <3

Poza tym, cieszę się, że Johnny przynajmniej sprawia wrażenie, że jakoś się pozbierał od tego nieszczęsnego teledysku do "My Valentine". Poza tym, wrócił do formy z czasów premier "Piratów" jeśli chodzi o strój, z czego jestem niezwykle zadowolona, bo wygląda świetnie Very Happy
Sylwuska586
PostWysłany: Sob 10:46, 19 Maj 2012    Temat postu:

Trochę zdjęć z premier ''Dark Shadows''

Premiera w Londynie (8 maj):









Premiera w USA (7 maj):







Press Conference (29 April):



Tim Burton i Johnny również na press conference (w Japonii):
Chelsea
PostWysłany: Sob 19:56, 05 Maj 2012    Temat postu:

wtrącając się Very Happy tak samo jak wy dziewczyny z wielką chęcią wybiore się na Dark Shadows Smile
Sylwuska586
PostWysłany: Śro 17:37, 02 Maj 2012    Temat postu:

Elizabeth napisał:
Nie mogę się doczekać "Dark Shadows"; zwiastun jest zabójczy ("Reveal yourself, tiny songstress!" do telewizora rozwala mnie do końca za każdym razem Very Happy), a poza tym Johnny i Eva Green to powinien być udany duet, szczególnie, że bardzo lubię ich obydwoje.


Ja też z chęcią zobaczę ten film, ale nie ze względu na duet Green&Depp, ale po to, aby zobaczyć, czy Johnny oraz Burton w końcu odbili się od dna, bo prawdę mówiąc, ich ostatnie produkcje nie powalały z nóg (czy to pod względem reżyserskim Tima, czy pod względem aktorskim Deppa).

Elizabeth napisał:
Jeśli chodzi o teledysk do "My Valentine", nie miałam pojęcia, że są też pojedyncze klipy - widziałam tylko ten, gdzie są razem, i jedyne, co rzuciło mi się w oczy za każdym razem, kiedy Johnny pojawiał się na ekranie to to, że wyglądał na totalnie przybitego i zmęczonego życiem. Strasznie mnie to zmartwiło. Poza tym, czemu on nie rusza ustami, tylko gra na gitarze?


Nie wiem. Może te granie na gitarze było zamysłem pomysłodawców? Rzeczywiście, Depp wyglądał na przybitego, ale biorąc pod uwagę plotki o rozpadzie jego związku z Vanessą, to nie dziwię się, że jest zmartwiony. W końcu najprawdopodobniej zakończył długoletni związek. I chyba właśnie te znużenie oraz to, że nie ''wczuł się'' w tę piosenkę tak jak Natalie (która śpiewała i pokazywała jednocześnie tekst) zadecydowało, iż filmik z Portman podoba mi się o wiele bardziej.
Elizabeth
PostWysłany: Wto 21:48, 01 Maj 2012    Temat postu:

Nie mogę się doczekać "Dark Shadows"; zwiastun jest zabójczy ("Reveal yourself, tiny songstress!" do telewizora rozwala mnie do końca za każdym razem Very Happy), a poza tym Johnny i Eva Green to powinien być udany duet, szczególnie, że bardzo lubię ich obydwoje.

Jeśli chodzi o teledysk do "My Valentine", nie miałam pojęcia, że są też pojedyncze klipy - widziałam tylko ten, gdzie są razem, i jedyne, co rzuciło mi się w oczy za każdym razem, kiedy Johnny pojawiał się na ekranie to to, że wyglądał na totalnie przybitego i zmęczonego życiem. Strasznie mnie to zmartwiło. Poza tym, czemu on nie rusza ustami, tylko gra na gitarze?
Sylwuska586
PostWysłany: Wto 15:49, 01 Maj 2012    Temat postu:

Trailer z polskimi napisami najnowszego filmu Burtona: Dark Shadows

http://www.youtube.com/watch?v=6DS8E0LXoV4

Natalie Portman i Johnny Depp zgodzili się wystąpić w najnowszym teledysku Paula McCartneya do utworu My Valentine. Wideo powstało aż w trzech różnych wersjach - z samą Natalie, z samym Johnnym oraz wspólnej.

W teledysku, którego reżyserią zająć się sam McCartney, aktorzy odgrywają scenki w języku migowym, za pomocą którego opowiadają historię piosenki.

"My Valentine" pochodzi z ostatniego albumu gwiazdora The Beatles, Kisses on the Bottom. To 15. album studyjny Paula McCartneya i jednocześnie jego druga solowa płyta, po wydanym w 2007 roku albume Memory Almost Full. Premiera krązka odbyła się w Wielkiej Brytanii 6. lutego.

Obejrzyjcie teledysk z udziałem Natalie i Johnny'ego oraz ich wspólny klip.

Źródło: lansik.pl

Z samą Natalie:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=FAApccf11hs

Z Johnnym:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=FAApccf11hs

Oraz wspólne:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=FAApccf11hs
Elizabeth
PostWysłany: Pią 22:25, 03 Lut 2012    Temat postu:

Sylwuska586 napisał:

Może rzeczywiście niezbyt przejrzyście to napisałam. Nie, nie uważam za wadę łatwej przyswajalności filmu, ale negatywnie odbieram takie zmiany klimatu tak jak było to w ''Dzienniku''. Chodzi mi o to, że jeżeli przez 3/4 swojego trwania film jest łatwo przyswajalny, jak Ty to określiłaś, to przez następną 1/4 powinno już tak pozostać. W ''Rum Diary'' było inaczej. I to mi się nie podobało, bo jeżeli ludzie tworzący ten film chcieli, by przedstawiał on jakąś niebanalną historię, nad którą trzeba się momentami zastanowić, to mogli to zrobić wcześniej, a nie pod koniec filmu. Mam nadzieję, że teraz napisałam jaśniej, o co mi chodzi Wink


Okej, teraz wszystko jest jasne - i w pewnym stopniu nawet się z Tobą zgadzam, może rzeczywiście powinni byli się zdecydować raz na zawsze. Nie zmienia to jednak faktu, że nie uważam, żeby przemiana Kempa była nielogiczna, a większa zawiłość końcówki mi nie przeszkadza Very Happy

Sylwuska586 napisał:

Tak jak my w pewnym momencie, co było trochę przerażające Very Happy


No więc właśnie; wcześniej jednogłośnie się na wiele tematów zgadzałyśmy, teraz dla zdrowej odmiany mamy skrajnie różne zdania Very Happy
Sylwuska586
PostWysłany: Pią 17:46, 03 Lut 2012    Temat postu:

Elizabeth napisał:
Za to ja oczekiwałam świetnej komedii, i taką - moim zdaniem - dostałam, i jestem bardzo szczęśliwa, że z ostatnimi "Piratami" nie miało to absolutnie nic (no dobra, poza Deppem, rumem i Karaibami) wspólnego. Poza tym, chyba nie do końca rozumiem, o co Ci chodzi - uważasz, że to, że nagła zmiana Kempa nie była w żaden jednoznaczny sposób wyjaśniona i trzeba było się nad nią zastanowić jest do niczego, a teraz odnoszę wrażenie, że łatwą przyswajalność większości filmu też uważasz za wadę.


Może rzeczywiście niezbyt przejrzyście to napisałam. Nie, nie uważam za wadę łatwej przyswajalności filmu, ale negatywnie odbieram takie zmiany klimatu tak jak było to w ''Dzienniku''. Chodzi mi o to, że jeżeli przez 3/4 swojego trwania film jest łatwo przyswajalny, jak Ty to określiłaś, to przez następną 1/4 powinno już tak pozostać. W ''Rum Diary'' było inaczej. I to mi się nie podobało, bo jeżeli ludzie tworzący ten film chcieli, by przedstawiał on jakąś niebanalną historię, nad którą trzeba się momentami zastanowić, to mogli to zrobić wcześniej, a nie pod koniec filmu. Mam nadzieję, że teraz napisałam jaśniej, o co mi chodzi Wink

Elizabeth napisał:
I dobrze, byłoby nudno, gdyby wszyscy myśleli dokładnie tak samo Very Happy


Tak jak my w pewnym momencie, co było trochę przerażające Very Happy

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group