Forum dla fanów Keiry Knightley - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Johnny Depp
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna -> Aktorki / Aktorzy / Aktorzy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chelsea
FAN OF KEIRA & ORLANDO <333
PostWysłany: Sob 17:05, 18 Gru 2010


Dołączył: 24 Paź 2006

Posty: 9031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elizabethtown xDDD

jakoś w ogóle mnie nie zachęca Razz nic nowego i ciekawego się nie dzieje Razz
tylko dla Johnnego będzie można obejrzeć Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Sob 21:44, 18 Gru 2010


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Szczerze? Chce mi się ryczeć. Po pierwsze, pan Marshal przed kamerą to nie jest to samo, co Gore Verbinski. Po drugie, pani P. Po trzecie - i najważniejsze - to już nie są "Piraci...". Tak to odbieram. Jedyne, co mnie ucieszyło to ścieżka dźwiękowa Hansa Zimmera, bo nawet jeśli film będzie do niczego, to przynajmniej jest gwarancja, że muzyka nie zawiedzie; fakt, że Jack usiłuje chyba przejść sam siebie jeśli chodzi o humor i powiedziałabym, że jest totalnie zabójczy; jak już wybrali jakieś miasto, to Londyn. I dobrze. Co z tego, że będzie wykreowany komputerowo.
Ale i tak jestem załamana Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Pon 19:51, 20 Gru 2010


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Chelsea napisał:
tylko dla Johnnego będzie można obejrzeć Razz


Racja i chyba Johnny to główny, jeśli nie jedyny, argument, który fanów Piratów przywiedzie do kin.

Jak mam podobne odczucia co Elizabeth. Inny reżyser = coś innego. Nie wiem czy gorszego, ale sam trailer mnie nie porwał. Zresztą pani P. ... chyba nad tym najbardziej będę ubolewała. Co prawda w zwiastunie trochę mnie irytowała, ale było jej o wiele mniej niż będzie w filmie. Szczerze, to liczę jedynie na Johnny'ego i Geoffreya. Chociaż jak zobaczyłam, że niby Barbossa służy po stronie ''dobra'', to się załamałam. Coś mi się zdaje, że to nie będzie ten sam Barbossa, a jakiś sentymentalny facet.

Ścieżka dźwiękowa Hansa? To wielki plus. No to już są dwa argumenty Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pon 21:38, 20 Gru 2010


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Dokładnie. A, dajcie spokój, nad Barbossą strasznie ubolewam. Gdyby mieli z niego zrobić sentymentalnego faceta, jak zasugerowała Sylwuśka, to ja przepraszam, ale chyba śmią żartować. Skoro już uparli się robić czwartą część, to niech przynajmniej trzymają się charakterów postaci. Poza tym, dlaczego on ma drewnianą nogę? Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Wto 18:45, 18 Sty 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Przepraszam za post pod postem, ale wydaje mi się, że nie ma sensu zakładać osobnego tematu, więc wygodniej będzie po prostu pisać tutaj, w temacie o Johnnym. Oglądała któraś z was "Turystę", skoro już wszedł do kina? Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Nie 20:38, 18 Wrz 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Nie, jeszcze nie widziałam tego filmu, Elizabeth. Mój brat ma książkę, więc może najpierw ją przeczytam, a później obejrzę film. Swoją drogą dość wcześnie odpowiadam Ci na pytanie Very Happy

Co do nowych filmów Deppa, pojawił się trailer ,,The Rum Diary''.



Tutaj macie krótki opis:

Scenariusz filmu napisano na podstawie książki pod tym samym tytułem autorstwa Huntera S. Thompsona - jednego z czołowych pisarzy amerykańskich dwudziestego wieku. "The Rum Diary" to historia amerykańskiego dziennikarza - Paula Kempa, który, u schyłku lat '50, zmęczony Nowym Jorkiem, postanawia go opuścić i rozpocząć nowy rozdział żywota w San Juan Daily News - dzienniku wydawanym w stolicy Puerto Rico. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że to, od czego chciał uciec, nie pozostało na ulicach Nowego Jorku. Nie licząc kłopotów z prawem czy utarczek z kolejnymi wydawcami, Kemp ma przede wszystkim problem z samym sobą. Rozterki dotyczące miłości, moralności i nieuchronnego końca żywota topi w alkoholowym odrętwieniu. A wszystko to rozgrywa się w gorącym, słonecznym karaibskim klimacie.

I trailer:

http://www.youtube.com/watch?v=abvPAjZGmEY&feature=related

Światowa premiera tego filmu: 28 października. Polska data jest jeszcze nieznana.

A wracając do filmów z Deppem. Oglądaliście ,,Piratów 4''?

I na koniec zdjęcia Deppa z Keithem Richardsem at The Royal Opera House on September 6, 2011 in London, England.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sylwuska586 dnia Czw 23:01, 05 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pon 21:57, 19 Wrz 2011


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sylwuska586 napisał:
Nie, jeszcze nie widziałam tego filmu, Elizabeth. Mój brat ma książkę, więc może najpierw ją przeczytam, a później obejrzę film. Swoją drogą dość wcześnie odpowiadam Ci na pytanie Very Happy


Minęło tylko osiem miesięcy; gdyby rozdawali nagrody za szybkość odpowiedzi na posty, totalnie byś wygrała Very Happy


Moim zdaniem "Rum Diary" zapowiada się genialnie - genialnie w każdym znaczeniu tego słowa. Historia jest banalnie prosta, ale skazana na sukces przez Karaiby, rum i Johnny'ego (a wszyscy wiemy, że takie połączenie sprawdziło się już lepiej niż dobrze Very Happy). Absolutnie nie mogę się doczekać.
Poza tym, jeśli urządzałabym konkurs na najlepszy plakat, jaki widziałam przez ostatni rok, to ten totalnie by wygrał Very Happy

Sylwuska586 napisał:
A wracając do filmów z Deppem. Oglądaliście ,,Piratów 4''?


Owszem, oglądałam. W tej chwili nie mam ani czasu, ani siły lamentować nad tym filmem, ale z całą pewnością skorzystam z Twojego pytania, żeby napisać recenzję, za którą zabieram się od maja.

Johnny umiarkowanie podoba mi się na tych zdjęciach, ale nieważne Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Wto 22:05, 20 Wrz 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Elizabeth napisał:
Sylwuska586 napisał:
Nie, jeszcze nie widziałam tego filmu, Elizabeth. Mój brat ma książkę, więc może najpierw ją przeczytam, a później obejrzę film. Swoją drogą dość wcześnie odpowiadam Ci na pytanie Very Happy


Minęło tylko osiem miesięcy; gdyby rozdawali nagrody za szybkość odpowiedzi na posty, totalnie byś wygrała Very Happy


Wiem Very Happy Mam nadzieję, że twórcy plakatu ,,The Rum Diary'' przygotują mi statuetkę, bo:

Elizabeth napisał:
Poza tym, jeśli urządzałabym konkurs na najlepszy plakat, jaki widziałam przez ostatni rok, to ten totalnie by wygrał Very Happy


Co do samego ''Rum Diary'' to już z tym jest gorzej. Zwiastun ani opis filmu kompletnie nie zachęcają mnie do obejrzenia go. Czuję, że będzie to kolejny, skomercjalizowany film Johnny'ego Deppa, za który pewnie wziął niemałe pieniądze. Ech... ostatnio Depp wybiera bardzo średnie filmy (ostatni jaki film mi się z nim spodobał i uznałam go za dobry to byli ,,Wrogowie publiczni''. A to było gdzieś w 2009 roku?) i patrzy raczej na ilość pieniędzy, a nie jakoś. Zresztą w tych filmach nie błyszczy, bo gra na przeciętnym poziomie 0- czyli na dobrym (nie zaprzeczę, że jest dobrym aktorem).

Swoją drogą, w końcu w czymś się z Tobą nie zgadzam, Elizabeth Very Happy To cud jakiś! Very Happy
Elizabeth napisał:
Sylwuska586 napisał:
A wracając do filmów z Deppem. Oglądaliście ,,Piratów 4''?


Owszem, oglądałam. W tej chwili nie mam ani czasu, ani siły lamentować nad tym filmem, ale z całą pewnością skorzystam z Twojego pytania, żeby napisać recenzję, za którą zabieram się od maja.


A ja mam i siły i czas, by polamentować, więc po prostu to zrobię.

SPOILERY (chociaż i tak nie popsują nikomu oglądania, ale żeby nie było to ostrzegam)

Kiedy skończyłam oglądać film na laptopie w mojej głowie pojawiło się jedno stwierdzenie: ,,Dzięki Bogu, że nie widziałam tego w kinie, bo bym jedynie przepłaciła za bilet''. Naprawdę, ucieszyłam się, że nic mnie nie podkusiło do obejrzenia tego dzieła na ekranie kina. Penelope Cruz skutecznie mnie odstraszyła. Jak widać, jej obecność w filmie na coś się przydała, bo przysłużyła się do nie podniesienia mojego ciśnienia... w pewnym sensie.

Czemu w pewnym sensie? Otóż fakt jest faktem, pani P. zagrała w tym filmie, a, ponieważ za nią nie przepadam, to wystarczyło, by podnieść mi ciśnienie. Jej gra była bardzo przeciętna (muszę obejrzeć z nią jakieś ambitniejsze dzieła, inaczej nigdy nie dowiem się, czy ona jednak potrafi grać czy nie), a moje odczucia najlepiej opiszą słowa mojej koleżanki, która o grze pani Cruz wypowiedziała się mniej więcej tak: ,,Penelope zagrała strasznie. Oglądając film w kinie [Tak, wydała ona pieniądze na ten seans. Na szczęście w środy z Orange jest taniej o połowę, więc żałowała połowę mniej niż by to było w inny dzień] miałam tylko nadzieję, że ona zginie. Niestety, nie zginęła.'' Dzięki temu krótkiemu sprawozdaniu nie łudziłam się, że postać pani P. zginie. Nie było ani nadziei na coś lepszego ani rozczarowania. Na szczęście, scenarzyści nie wpadli na ''cudowny'' pomysł połączenia na końcu Jacka i ... postaci pani P. (Nawet nie pamiętam już jak się ona nazywała. I nie mam ochoty sprawdzać tego na FilmWebie czy gdziekolwiek indziej, co chyba najlepiej opisuje mój stosunek do tej postaci). Ufff... co za ulga...

Tak, tak, niestety, oglądając film, przeszła mi przez myśl taka ewentualność. A czemu? Otóż dlatego, że scenarzyści pozwolili sobie na bardzo głupie wątki. Czułam się jakby nie oglądała film przygodowy z wiecznie półpijanym, cwaniaczkiem Jackiem tylko jakąś tandetną podróbkę z Jackiem - nie Jackiem (Sparrow (prócz jednej, no może dwóch scen) to to na pewno nie był), w których największe znaczenie ma... miłość, a akcja i fabuła (które były poniżej przeciętnej) zeszły na dalszy plan. Nie! Nie! Nie! To nie był poziom ,,Piratów z Karaibów''. Nawet nie umywało się to do 3, która, wg mnie, była najgorszą częścią trylogii. Jedno mogę powiedzieć o ,,Piratach'' - im dalsza część: tym gorzej. Niestety, część czwarta sięga dna.

Czego mi zabrakło w tym filmie? Przede wszystkim inteligentnego scenariusza. Akcja, rozpisanie bohaterów, wszystko, co było możliwe, było na jak najgorszym poziomie. Przepraszam, ale takie rzeczy to może jakaś nastolatka z bujną wyobraźnią (choć może nie aż tak bujną) napisać na kolanie. Albo nastolatka, która naczytała się za dużo romansideł.

Drugą rzeczą jaka mnie zasmuciła i bardzo, ale to bardzo rozczarowała to postać Jacka. Napisałam już wyżej, że to nie był Sparrow jakiego widzowie mogli poznać w poprzednich częściach. To była marna podróbka Sparrowa (bardzo marna). Chyba Depp to odczuł, bo zagrał na pół gwizdka. Nie postarał się w ogóle. Zresztą, jego starania i tak by nie uratowały filmu. Jednymi scenami, w których poczułam, że Jack to Jack, była końcowa scena (ucieczka Jacka przed panią Penelope) oraz ich rozmowa w gospodzie. Tekst o pomyleniu klasztoru z burdelem przypadł do gustu mojemu dość specyficznemu poczuciu humoru, choć nie był on na najwyższym poziomie. Ale i tak mnie rozbawił.

I to w zasadzie tyle. Nie będę się dalej rozpisywała nad tym filmem, bo kompletnie się już załamię. Zresztą nie ma się nad czym rozpisywać. Film był zły. Był zrobiony pod nastolatki (Z góry przepraszam nastolatki, które uraziłam i którym się nie spodobał ten film) oraz dla najmłodszych widzów. Nic, według mnie, nie może uratować tego dzieła. Ani muzyka (ewentualnie sceneria, choć to i tak za mało), ani przeciętna gra aktorska. Jak dla mnie ten film był odgrzewanym kotletem i mam tylko jedną nadzieję, że nikt ''mądry'' nie wpadnie na pomysł na zrobienie ,,Piratów 5''. A jeśli już zaświta w ich głowach taki szalony pomysł to Depp nie zgodzi się w tym zagrać (i Rush też), bo bez PRAWDZIWEGO (Nie takiego jak w tej części) Jacka nie ma filmu....

Co do zdjęć Deppa to mam wrażenie, że nieźle się postarzał. Kilka lat temu (nawet te 2,3 lata) wyglądał tak jakoś o wiele lepiej. Choć może tylko mi się tak wydaje (choć Keith też się baardzo postarzał i wcale Depp przy nim za dobrze mimo to nie wyszedł Rolling Eyes )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sylwuska586 dnia Wto 22:09, 20 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Pon 17:35, 10 Paź 2011


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Przepraszam za post pod postem.

Sesja z Johnnem dla listopadowego Vanity Fair:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sylwuska586 dnia Pon 17:36, 10 Paź 2011, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Lumi
Księżna
PostWysłany: Sob 19:57, 19 Lis 2011


Dołączył: 05 Lis 2007

Posty: 5570
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd! :)

Nie mogę się doczekać The Rum Diary, bardzo bym też chciała przeczytać książkę. Zwiastun mi się podoba Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pon 22:13, 02 Sty 2012


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Żeby pocieszyć się przed jutrzejszym pójściem do szkoły, wybrałam się dzisiaj na "The Rum Diary" i jestem bardzo zadowolona. Johnny znowu gra bardzo dobrze i przekonująco - to jest bluźnierstwo, że on jeszcze nie dostał Oscara- i chociaż ciężko mi jednoznacznie powiedzieć, o czym ten film jest, ogląda się go naprawdę świetnie, a parę scen zrzuca z fotela swoją zabawnością. No i przepiękne widoki i zdjęcia naszego niezawodnego rodaka, pana Wolskiego. Warto iść.

Wracając jeszcze do tych nieszczęsnych "Piratów", na nowy rok parę moich przemyśleń, bo trzymam je na muzodajni od ładnych paru miesięcy licząc na to, że coś jeszcze dopiszę, ale chyba się na to nie zapowiada, więc mogę się nimi z Wami podzielić. A więc:

Jak jest powszechnie wiadomo, odkąd zostało potwierdzone, że Keira i Orlando nie zagrają, byłam nastawiona bardziej niż pesymistycznie; pozwoliłam sobie jednak mieć nadzieję, że Jack, muzyka Zimmera i zbudowana w Greenwich (gdzie akurat byłam w trakcie tworzenia scenografii) wizja XVIII-wiecznego Londynu jakoś zdoła mi wynagrodzić nieobecność Willa i Elizabeth (jakby to kiedykolwiek miało się stać). Oczywiście, po raz kolejny wykazałam się nadzwyczajną naiwnością - zawiodłam się właściwie na wszystkim oprócz tego ostatniego.

Po pierwsze, Jack. Nawet nie wiem, jak mam się na ten temat wypowiedzieć. Masz, Sylwuśka, absolutną rację, że przez cały film nie zachował się jak ten Kapitan Jack Sparrow, do którego przyzwyczaiły nas poprzednie części, i którego pokochaliśmy; jedyną sceną, gdzie przebiła się jego stara osobowość była - o ironio! - niemal ostatnia, kiedy zostawił Angelicę na tej wyspie (tak, tak, tak! Och, jak ona i ten "wątek romansowy" między nimi mnie drażnił). Tekst "Gdybyś miała siostrę i psa, wybrałbym psa" był jednym z niewielu dobrych (pozostałe to ten o burdelu - swoją drogą, częste, jednoznaczne aluzje do seksu? Czy to dalej jest film Disneya? - scena planowania buntu i Jack lądujący w powozie Judi Dench w czasie brawurowej, naszpikowanej eklerkami ucieczki z rezydencji króla Jerzego - Oscar dla Wuja Vernona, Oscar!). Cała reszta potencjału zabawności została zużyta w zwiastunie, niestety.
Poza tym, co to miało być te blond włosy?

Po drugie, ta zaraza, Angelica. Nawet jeśli postać sama w sobie miała potencjał, pani P. udało się spektakularnie go zmarnować. Ja rozumiem, była w ciąży, nie mogła walczyć zbyt gwałtownie, ale to w żaden sposób nie usprawiedliwia grania jedną miną i jednym tonem głosu. Trzeba było jej tam nie brać, od początku mówiłam, że się nie nadaje.

Po trzecie, Czarnobrody. Och, już się zapędziłam i zaczęłam się go bać. Litości. W porównaniu z fenomenalnymi, złożonymi czarnymi charakterami z poprzednich części, był tak żałośnie płaski i jednowymiarowy, że szkoda gadać. "Jestem złym człowiekiem, zabijam dla zabawy i mam statek na joysticka, więc padajcie przede mną na kolana z przerażenia!". Serio?

Po czwarte, mający mi niby zastąpić piękną historię Willa i Elizabeth wątek nieśmiertelnego Misjonarza i syreny o imieniu Syrena (szczyt oryginalności); na podstawie przykładu Astrid z trudnym nazwiskiem wyraźnie widać, że miejsce modelek jest na pokazach mody i okładkach czasopism, a nie w filmach, bo do tego pierwszego się nadają, a do tego drugiego ani trochę. Sam z równie trudnym nazwiskiem był trochę bardziej przekonujący, ale na litość boską, wysłuchiwanie ich nieustannych "Jesteś inna", "Jesteś inny" doprowadzało mnie na skraj rozpaczy. Phillip sam w sobie byłby w miarę ciekawym dodatkiem, ładnie kontrastującym z Jackiem i piratami; jego zupełnie bezsensowna fascynacja syreną Syreną za to doprowadziła do paru w zamierzeniu och-tak-strasznie-wzruszających scen zakazanej miłości, która nigdy nie mogłaby się zdarzyć (czy to nie brzmi znajomo?), w efekcie tylko żałosnych. Poza tym, może to tylko moje fanaberie i próby doczepienia się do absolutnie wszystkiego, ale czy nie wydaje wam się, że XVIII-wieczny zagorzały katolik powinien uważać syreny za istoty diabelskie, a nie się z nimi obcałowywać?

Po piąte, kiepściutki scenariusz. Nie wiem jakim cudem Ted i Terry, którzy tworzyli genialne, zmuszające do zastanowienia się nad ich znaczeniem sceny w trakcie kręcenia filmów, wyprodukowali coś tak bezbarwnego, z płaskimi postaciami, nie mającego nic z lekkości, błyskotliwości i poczucia humoru poprzednich części. Cały film jest zresztą robiony jakby na siłę, nie widać tam zupełnie serca ekipy. Zarzut połowicznej pracy tyczy się, niestety, też Hansa Zimmera, czyli:

Po szóste, muzyka nuta w nutę skopiowana z poprzednich części. Tamte ścieżki charakteryzowały się każda unikalnym, odmiennym brzmieniem: w pierwszej dominował motyw "He's a pirate", druga miała trochę rockowego ducha, trzecia w całości oparta była na "Hoist the Colours" i arcydziele, jakim jest "One Day". Tutaj dostaliśmy trochę nowych brzdąknięć na gitarze od Rodigo y Gabrieli, którzy wbrew pozorom potrafią tworzyć cuda, i przytłaczającą porcję starych melodii - owszem, świetnych, ale dla mnie na zawsze przypisanych do konkretnych scen i niepasujących nigdzie indziej. Zastanawiałam się tylko, czy ośmielą się użyć "One Day'a" w scenach Jack/Angelica albo Phillip/Syrena, ale na szczęście mieli na tyle rozumu, żeby nie próbować.

Po siódme, brak niemal wszystkich starych postaci. Rozumiem, że nieobecność Willa i Elizabeth można wytłumaczyć tym, że ich historia się skończyła. Dobra, nie zgadzam się z tym, ale niech wam będzie. Ale Pintel i Ragetti, Cotton z papugą i Marty? Żeby jeszcze zastąpili ich postaciami równie ciekawymi, ale skąd! Jedyną nowością wartą pochwały był Scrum, ale oczywiście zaraz został wyeliminowany, jeśli dobrze pamiętam. Poza tym, "Perła" w butelce, razem z małpą Jackiem? Moim zdaniem to są jawne kpiny; nie wystarczy Jacka i Barbossy (który bronił się dzielnie i chociaż zgodnie z popularnym trendem był gorszy niż wcześniej, podobała mi się jego służba Koronie, a szczególnie końcówka, kiedy zrzucił mundur i na nowo stał się piratem w każdym znaczeniu tego słowa).

Podsumowując, pozostaje mi tylko zacytować te mądrości, które streszczają mój stosunek do OST:

Sylwuska586 napisał:

I to w zasadzie tyle. Nie będę się dalej rozpisywała nad tym filmem, bo kompletnie się już załamię. Zresztą nie ma się nad czym rozpisywać. Film był zły. Był zrobiony pod nastolatki (Z góry przepraszam nastolatki, które uraziłam i którym się nie spodobał ten film) oraz dla najmłodszych widzów. Nic, według mnie, nie może uratować tego dzieła. Ani muzyka (ewentualnie sceneria, choć to i tak za mało), ani przeciętna gra aktorska. Jak dla mnie ten film był odgrzewanym kotletem i mam tylko jedną nadzieję, że nikt ''mądry'' nie wpadnie na pomysł na zrobienie ,,Piratów 5''. A jeśli już zaświta w ich głowach taki szalony pomysł to Depp nie zgodzi się w tym zagrać (i Rush też), bo bez PRAWDZIWEGO (Nie takiego jak w tej części) Jacka nie ma filmu....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Czw 22:59, 05 Sty 2012


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Elizabeth napisał:
że on jeszcze nie dostał Oscara- i chociaż ciężko mi jednoznacznie powiedzieć, o czym ten film jest, ogląda się go naprawdę świetnie, a parę scen zrzuca z fotela swoją zabawnością.


Czytając fragment o Oscarze, przypomniał mi się jeden z wywiadów z Johnnym. Opowiadał on o sytuacji, gdy był nominowany do Oscara za rolę w ''Marzycielu'' (btw. genialny film, polecam wszystkim Wink). Oczywiście, początkowo bardzo ucieszył się z tego wyróżnienia, ale gdy przyszedł czas ogłoszenia wyników podobno Johnny myślał tylko o tym, by nie wygrać w swojej kategorii. A dlaczego? Bo boi się on publicznych przemówień i nie wiedział, co by miał powiedzieć w swojej mowie Laughing Więc coś mi się zdaje, że wcale nie byłby zadowolony z nominacji Very Happy Poza tym uważam, że jeśli nie dostał Oscara za Jacka (z I części Piratów), to teraz może być ciężko mu wykreować postać, która przyciągnęłaby na tyle uwagę jury, by dać mu tę statuetkę.

Poza tym, Elizabeth, właśnie zachęciłaś mnie do obejrzenia 'Rum Diary', choć znając życie nieprędko to nastąpi.


Elizabeth napisał:
pozostałe to ten o burdelu - swoją drogą, częste, jednoznaczne aluzje do seksu? Czy to dalej jest film Disneya?


Oj bardzo, ale to bardzo disneyowski, bo jak wspomniałam został on zrobiony pod pewną grupę wiekową. Nawet jeden czy dwa teksty z podtekstami seksualnymi tego nie zmienią. Chociaż ciekawe musiały być miny rodziców, gdy ich pociechy po seansie zapytały się: ,,Mamuś, tatuś co to jest burdel i co on ma wspólnego z klasztorem?'' Very Happy

Elizabeth napisał:
Po drugie, ta zaraza, Angelica. Nawet jeśli postać sama w sobie miała potencjał, pani P. udało się spektakularnie go zmarnować. Ja rozumiem, była w ciąży, nie mogła walczyć zbyt gwałtownie, ale to w żaden sposób nie usprawiedliwia grania jedną miną i jednym tonem głosu. Trzeba było jej tam nie brać, od początku mówiłam, że się nie nadaje.


To ona była wtedy w ciąży? Nawet nie wiedziałam, ale rzeczywiście nie usprawiedliwia jej to. Ech... jak dla mnie postać Angelici nie miała w ogóle potencjału, bo kobieta z którą Jack romansuje przez połowę filmu bez jakichkolwiek słownych potyczek (Przepraszam, był jeden tekst o burdelu) nie może być dobra.

Elizabeth napisał:
Po trzecie, Czarnobrody. Och, już się zapędziłam i zaczęłam się go bać. Litości. W porównaniu z fenomenalnymi, złożonymi czarnymi charakterami z poprzednich części, był tak żałośnie płaski i jednowymiarowy, że szkoda gadać. "Jestem złym człowiekiem, zabijam dla zabawy i mam statek na joysticka, więc padajcie przede mną na kolana z przerażenia!". Serio?


Dzieci 3-6 lat może i się przestraszyły, a te 7-10 zapewne cieszyły się oraz były dumne z tego, że ten postach wśród piratów nie sprawił, że choć przez chwilę się bały. Widzisz, Elizabeth, jak dobrze Disneyland to przemyślał? Razz

Elizabeth napisał:
i syreny o imieniu Syrena (szczyt oryginalności);


Elizabeth napisał:
syreną Syreną


Laughing

Elizabeth napisał:
Sam z równie trudnym nazwiskiem był trochę bardziej przekonujący,


Teraz wiem, że Claflin Very Happy Rzeczywiście, oboje oni zagrali bardzo kiepsko, ale zasadzie poziom ich gry był odpowiedni do poziomu filmu... Rolling Eyes

Elizabeth napisał:
że XVIII-wieczny zagorzały katolik powinien uważać syreny za istoty diabelskie, a nie się z nimi obcałowywać?


U Disneya wszystko jest możliwe. Zresztą, gdybyśmy roztrząsali wszystkie niedościsłości albo głupie wątki to byśmy stwierdzili, że ten film nie ma prawa bytu.

Elizabeth napisał:
Nie wiem jakim cudem Ted i Terry, którzy tworzyli genialne, zmuszające do zastanowienia się nad ich znaczeniem sceny w trakcie kręcenia filmów, wyprodukowali coś tak bezbarwnego, z płaskimi postaciami, nie mającego nic z lekkości, błyskotliwości i poczucia humoru poprzednich części.


Aż dziw, że oni to napisali... Ale najgorsze jest to, że tutaj tłumaczysz, czemu scenariusz był taki a nie inny:

Elizabeth napisał:
Cały film jest zresztą robiony jakby na siłę, nie widać tam zupełnie serca ekipy.


I co najgorsze, 5 i 6 (które zostały chyba już potwierdzone) będą w podobnym stylu, bo teraz już tylko liczą się pieniądze Rolling Eyes Kurczę, jak ja nie lubię tego ''jechaniu'' na marce poprzednich części...

Elizabeth napisał:
Po szóste, muzyka nuta w nutę skopiowana z poprzednich części.


Rzeczywiście szkoda, że Hans nie pokazał nawet połowy swoich umiejętności, ale miałam wrażenie, że ważna była nie jakoś muzyki, ale jej głośność... Chociaż i tak muzyka, według mnie, była wciąż jednym z lepszych aspektów tego filmu.

Elizabeth napisał:
Ale Pintel i Ragetti, Cotton z papugą i Marty?


Teraz jak o tym wspomniałaś, zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście mogli wplątać do tego filmu stare postacie. W szczególności pierwszą dwójkę, która była zawsze genialna. Albo chociaż tę dwójkę oficerów (którzy m.in. w III części pilnowali skrzyni Jonesa na jednym ze statków i przez własną nieuwagę (kłócili się) Jack bez problemu im ją zabrał sprzed ich nosa (a raczej nosów) Very Happy). Mogli pokazać ich życie jako piratów, bo zapewne pamiętasz, Elizabeth, że przyłączyli się oni do piratów pod koniec III części. Oni też byli zabawni Very Happy

Podsumowując, pozostaje mi tylko zacytować te mądrości, które streszczają mój stosunek do OST:

Elizabeth napisał:
Sylwuska586 napisał:

I to w zasadzie tyle. Nie będę się dalej rozpisywała nad tym filmem, bo kompletnie się już załamię. Zresztą nie ma się nad czym rozpisywać. Film był zły. Był zrobiony pod nastolatki (Z góry przepraszam nastolatki, które uraziłam i którym się nie spodobał ten film) oraz dla najmłodszych widzów. Nic, według mnie, nie może uratować tego dzieła. Ani muzyka (ewentualnie sceneria, choć to i tak za mało), ani przeciętna gra aktorska. Jak dla mnie ten film był odgrzewanym kotletem i mam tylko jedną nadzieję, że nikt ''mądry'' nie wpadnie na pomysł na zrobienie ,,Piratów 5''. A jeśli już zaświta w ich głowach taki szalony pomysł to Depp nie zgodzi się w tym zagrać (i Rush też), bo bez PRAWDZIWEGO (Nie takiego jak w tej części) Jacka nie ma filmu....
Laughing[/quote]

Miło mi, że mnie zacytowałaś Embarassed

Niestety, 5 i 6 część najprawdopodobniej się pojawi... Możemy mieć tylko nadzieję, że będą lepsze niż 4.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Pią 17:58, 06 Sty 2012


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sylwuska586 napisał:

Czytając fragment o Oscarze, przypomniał mi się jeden z wywiadów z Johnnym. Opowiadał on o sytuacji, gdy był nominowany do Oscara za rolę w ''Marzycielu'' (btw. genialny film, polecam wszystkim Wink). Oczywiście, początkowo bardzo ucieszył się z tego wyróżnienia, ale gdy przyszedł czas ogłoszenia wyników podobno Johnny myślał tylko o tym, by nie wygrać w swojej kategorii. A dlaczego? Bo boi się on publicznych przemówień i nie wiedział, co by miał powiedzieć w swojej mowie Laughing Więc coś mi się zdaje, że wcale nie byłby zadowolony z nominacji Very Happy Poza tym uważam, że jeśli nie dostał Oscara za Jacka (z I części Piratów), to teraz może być ciężko mu wykreować postać, która przyciągnęłaby na tyle uwagę jury, by dać mu tę statuetkę.


Jakbym słyszała Keirę; ona też twierdzi, że bynajmniej nie chce być za nic nominowana, bo nie przeżyłaby wygłoszenia przemówienia przy wygranej. Tak czy inaczej mam nadzieję, że za "Niebezpieczną Metodę" ją docenią Very Happy

Hm, masz rację, ciężko mu będzie wykreować coś na tyle "Oscarowego" jak Jack - swoją drogą, nigdy nie przeżyję tego, że wtedy nie wygrał, totalnie mu się należało - ale myślę, że Akademia Filmowa powinna pomyśleć nad Oscarami za całokształt twórczości, wtedy musieliby mu go przyznać.

Sylwuska586 napisał:
Poza tym, Elizabeth, właśnie zachęciłaś mnie do obejrzenia 'Rum Diary', choć znając życie nieprędko to nastąpi.


Naprawdę? Biorąc pod uwagę fakt, że byłaś do tego filmu nastawiona dość krytycznie, czuję się zaszczycona Very Happy Mam nadzieję, że kiedy uda Ci się go oglądnąć, nie będziesz żałować.


Sylwuska586 napisał:

Oj bardzo, ale to bardzo disneyowski, bo jak wspomniałam został on zrobiony pod pewną grupę wiekową. Nawet jeden czy dwa teksty z podtekstami seksualnymi tego nie zmienią. Chociaż ciekawe musiały być miny rodziców, gdy ich pociechy po seansie zapytały się: ,,Mamuś, tatuś co to jest burdel i co on ma wspólnego z klasztorem?'' Very Happy


Biedni rodzice, pewnie szlag ich trafił, kiedy to usłyszeli Laughing

Sylwuska586 napisał:
To ona była wtedy w ciąży? Nawet nie wiedziałam, ale rzeczywiście nie usprawiedliwia jej to. Ech... jak dla mnie postać Angelici nie miała w ogóle potencjału, bo kobieta z którą Jack romansuje przez połowę filmu bez jakichkolwiek słownych potyczek (Przepraszam, był jeden tekst o burdelu) nie może być dobra.


Tak, była w ciąży. Jeśli chodzi o ten ich wielce romans, nawet nie mam siły o nim mówić, bo był poniżej wszelkiej krytyki - szczególnie, kiedy Angelica wyznała Jackowi miłość niemalże cytując Willa z pierwszej części. Myślałam, że kogoś zabiję.

Sylwuska586 napisał:

Dzieci 3-6 lat może i się przestraszyły, a te 7-10 zapewne cieszyły się oraz były dumne z tego, że ten postach wśród piratów nie sprawił, że choć przez chwilę się bały. Widzisz, Elizabeth, jak dobrze Disneyland to przemyślał? Razz


Nie myślałam o tym w ten sposób, ale masz absolutną rację. Disney wykazał się geniuszem strategicznym, naprawdę. Co nie zmienia faktu, że Czarnobrody był do niczego.

Sylwuska586 napisał:

U Disneya wszystko jest możliwe. Zresztą, gdybyśmy roztrząsali wszystkie niedościsłości albo głupie wątki to byśmy stwierdzili, że ten film nie ma prawa bytu.


Ten film nie ma prawa bytu nawet bez szczegółowego zastanawiania się nad jego idiotycznością. Trifles, jakby powiedział Jack Very Happy

Sylwuska586 napisał:

I co najgorsze, 5 i 6 (które zostały chyba już potwierdzone) będą w podobnym stylu, bo teraz już tylko liczą się pieniądze Rolling Eyes Kurczę, jak ja nie lubię tego ''jechaniu'' na marce poprzednich części...


Piąta i szósta są już potwierdzone? Błagam, powiedz że żartujesz. Jeśli nie - nie pójdę na tą propagandę, nie pójdę i koniec. Fuj.

Sylwuska586 napisał:

Teraz jak o tym wspomniałaś, zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście mogli wplątać do tego filmu stare postacie. W szczególności pierwszą dwójkę, która była zawsze genialna. Albo chociaż tę dwójkę oficerów (którzy m.in. w III części pilnowali skrzyni Jonesa na jednym ze statków i przez własną nieuwagę (kłócili się) Jack bez problemu im ją zabrał sprzed ich nosa (a raczej nosów) Very Happy). Mogli pokazać ich życie jako piratów, bo zapewne pamiętasz, Elizabeth, że przyłączyli się oni do piratów pod koniec III części. Oni też byli zabawni Very Happy


Za Murtoggiem i Mallroyem (oficerami), aż tak nie szalałam, ale Pintela i Ragettiego uwielbiałam, więc jestem wściekła. Ale nie, cała załoga musiała zginąć Rolling Eyes

Sylwuska586 napisał:

Niestety, 5 i 6 część najprawdopodobniej się pojawi... Możemy mieć tylko nadzieję, że będą lepsze niż 4.


Szczerze? Wydaje mi się, że nie ma szans.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylwuska586
Domino
PostWysłany: Pią 19:13, 06 Sty 2012


Dołączył: 06 Sty 2009

Posty: 4349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

[quote="Elizabeth"]
Sylwuska586 napisał:

Czytając fragment o Oscarze, przypomniał mi się jeden z wywiadów z Johnnym. Opowiadał on o sytuacji, gdy był nominowany do Oscara za rolę w ''Marzycielu'' (btw. genialny film, polecam wszystkim Wink). Oczywiście, początkowo bardzo ucieszył się z tego wyróżnienia, ale gdy przyszedł czas ogłoszenia wyników podobno Johnny myślał tylko o tym, by nie wygrać w swojej kategorii. A dlaczego? Bo boi się on publicznych przemówień i nie wiedział, co by miał powiedzieć w swojej mowie Laughing Więc coś mi się zdaje, że wcale nie byłby zadowolony z nominacji Very Happy Poza tym uważam, że jeśli nie dostał Oscara za Jacka (z I części Piratów), to teraz może być ciężko mu wykreować postać, która przyciągnęłaby na tyle uwagę jury, by dać mu tę statuetkę.

Jakbym słyszała Keirę; ona też twierdzi, że bynajmniej nie chce być za nic nominowana, bo nie przeżyłaby wygłoszenia przemówienia przy wygranej. Tak czy inaczej mam nadzieję, że za "Niebezpieczną Metodę" ją docenią Very Happy


Rzeczywiście, Keira i Johnny są po tym względem podobni. Ale z drugiej strony im się nie dziwię, bo też bym nie chciała wygłaszać żadnej przemowy nawet kosztem zdobycia statuetki. 'Niebezpiecznej metody'' nie widziałam, bo gdy ściągnęłam film (wiem, wiem, tak się nie robi Very Happy), miałam tak kiepską wersję, że postanowiłam poczekać z obejrzeniem filmu. Ale wierzę Ci na słowo, że Keira dała tam popis swoich aktorskich umiejętności Wink

Elizabeth napisał:
Hm, masz rację, ciężko mu będzie wykreować coś na tyle "Oscarowego" jak Jack - swoją drogą, nigdy nie przeżyję tego, że wtedy nie wygrał, totalnie mu się należało - ale myślę, że Akademia Filmowa powinna pomyśleć nad Oscarami za całokształt twórczości, wtedy musieliby mu go przyznać.


Osobiście uważam, że za ''Marzyciela'' powinien dostać już Oscara (choć słyszałam, że podobno świetnie zagrał też Edwarda Nożycorękiego i to zapewne też była oscarowa rola), choć nawet nie pamiętam, kim byli jego rywale w ''pogoni'' za tą statuetką Very Happy

Elizabeth napisał:
Naprawdę? Biorąc pod uwagę fakt, że byłaś do tego filmu nastawiona dość krytycznie, czuję się zaszczycona Very Happy Mam nadzieję, że kiedy uda Ci się go oglądnąć, nie będziesz żałować.


Serio, serio jakby to powiedzieli Osioł i Shrek Very Happy Masz podobny do mnie gust filmowy (choć z Twoimi niektórymi opiniami odnośnie filmów się nie zgadzam czyt. m.in. z ''Nie opuszczaj mnie''), więc myślę, że nie żałowałabym seansu z ''Rum Diary'' Wink

Elizabeth napisał:
Piąta i szósta są już potwierdzone? Błagam, powiedz że żartujesz. Jeśli nie - nie pójdę na tą propagandę, nie pójdę i koniec. Fuj.


Wydaje mi się, że, niestety, druga trylogia (4-6) jest już potwierdzona. Chyba nawet kilka postów wcześniej o tym pisałam.

Elizabeth napisał:
Ale nie, cała załoga musiała zginąć Rolling Eyes


Pewnie zabił ich Czarnobrody, a jeśli nie, to scenariusz do Piratów 4 na pewno by to zrobił Laughing

Elizabeth napisał:
Sylwuska586 napisał:

Niestety, 5 i 6 część najprawdopodobniej się pojawi... Możemy mieć tylko nadzieję, że będą lepsze niż 4.


Szczerze? Wydaje mi się, że nie ma szans.


Też tak sądzę, ale znając życie prędzej czy później (choćby z czystej ciekawości) obejrzę 5 część, a potem... się załamię.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Elizabeth
Seeking Friend for the End of the World
PostWysłany: Sob 20:54, 07 Sty 2012


Dołączył: 09 Cze 2008

Posty: 12396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Sylwuska586 napisał:

Rzeczywiście, Keira i Johnny są po tym względem podobni. Ale z drugiej strony im się nie dziwię, bo też bym nie chciała wygłaszać żadnej przemowy nawet kosztem zdobycia statuetki. 'Niebezpiecznej metody'' nie widziałam, bo gdy ściągnęłam film (wiem, wiem, tak się nie robi Very Happy), miałam tak kiepską wersję, że postanowiłam poczekać z obejrzeniem filmu. Ale wierzę Ci na słowo, że Keira dała tam popis swoich aktorskich umiejętności Wink


Hm, ja na ich miejscu też nie chciałabym być zagrożona przemawianiem przed taką publicznością (sama perspektywa powiedzenia czegoś przed trzema nauczycielkami w komisji konkursowej mnie przeraża! Very Happy) więc w sumie ich rozumiem.

Jeśli chodzi o ściąganie filmu - niestety, brakuje nam poczucia moralności i etyki, więc nieustannie je kradniemy, ale co innego nam pozostaje, kiedy nie możemy iść do kina, a naprawdę strasznie chcemy coś oglądnąć? Very Happy


Sylwuska586 napisał:

Osobiście uważam, że za ''Marzyciela'' powinien dostać już Oscara (choć słyszałam, że podobno świetnie zagrał też Edwarda Nożycorękiego i to zapewne też była oscarowa rola), choć nawet nie pamiętam, kim byli jego rywale w ''pogoni'' za tą statuetką Very Happy


Zabieram się za "Marzyciela" od paru ładnych miesięcy (jeśli nie lat), i cały czas mi nie wychodzi. Muszę się w końcu zebrać w sobie i go wypożyczyć Very Happy

Sylwuska586 napisał:

Serio, serio jakby to powiedzieli Osioł i Shrek Very Happy Masz podobny do mnie gust filmowy (choć z Twoimi niektórymi opiniami odnośnie filmów się nie zgadzam czyt. m.in. z ''Nie opuszczaj mnie''), więc myślę, że nie żałowałabym seansu z ''Rum Diary'' Wink


Laughing
Też sądzę, że byś nie żałowała, więc oglądnij, kiedy będziesz miała okazję, i podziel się wrażeniami Wink


Sylwuska586 napisał:

Pewnie zabił ich Czarnobrody, a jeśli nie, to scenariusz do Piratów 4 na pewno by to zrobił Laughing


ŚWIĘTE SŁOWA! Very Happy Laughing


Sylwuska586 napisał:

Też tak sądzę, ale znając życie prędzej czy później (choćby z czystej ciekawości) obejrzę 5 część, a potem... się załamię.


Obawiam się, że ze mną będzie tak samo, ale na razie nie uwierzę w żadne informacje o następnej trylogii czy czymś takim, dopóki nie zaczną jej kręcić. Oby jeszcze poszli po rozum do głowy.

* Swoją drogą, Sylwuśka, zakochałam się w Twoim bannerze, podpisie czy jak to tam należy nazywać <3


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Keiry Knightley Strona Główna -> Aktorki / Aktorzy / Aktorzy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 16 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin